Kolejna część Harry'ego Pottera to pozycja obowiązkowa dla każdego, kto uważa się za fana przygód o młodym czarodzieju... No może w tej części już nie takim młodym.
Historia zaczyna się, gdy syn Harry'ego i Ginny - Albus Severus Potter rozpoczyna pierwszy rok nauki w Hogwarcie. Dość szybko przeskakujemy jednak do czwartego roku, kiedy to rozgrywa się główna akcja dramatu.
No właśnie - "Harry Potter i przeklęte dziecko" jest dramatem. Jest to zapis scenariusza do sztuki teatralnej, którą można było podziwiać na Wyspach. Książkę dzięki temu czyta się bardzo szybko. Wystarczy jeden wieczór, aby zapoznać się z przygodami bohaterów, jednak jest to też minus.
Akcja rozgrywa się dość szybko (co jest logiczne, biorąc pod uwagę, że autora ograniczał czas - w końcu trzeba było to przedstawić w teatrze, więc nie mogło wlec się jak powieści J. K. Rowling), brakuje spowolnień, w których czytelnik mógłby trochę odsapnąć. Z jednego miejsca po chwili przeskakujemy do kolejnego, brakuje czasu na wyjaśnienia, pach, pach, pach i koniec.
Zdecydowanie lepsza byłaby normalna powieść. Dramat niestety nie zdał egzaminu. Harry Potter to historia, którą powinno się delektować. Powinno się nią nacieszyć. W tym przypadku zabrakło magii, która wypływała z książek o chłopcu, który przeżył.
Gdyby ktoś pokusił się o rozpisanie tej historii na nowo. Tym razem w formie powieści, w której nie trzeba było się ograniczać, w której akcja mogłaby toczyć się płynnie, raz przyspieszać, raz z...