O ile pierwsze części można bronić za to, że są baśniowe. To od ,,Czary ognia'' zaczyna się przymulanie. Pierwsze dwieście stron, to klasyczne lanie wody, gdzie obiadki u Rona są nijakie, pojawia się beznadziejny turniej Qudditcha, który nie ma sensu i jest dla pseudo-sportowców. Od czwartego tomu seria pikuje w dół - coraz więcej bezsensownych wątków, nagle autorka przypomina sobie, że oprócz Pottera i jego szkoły (jako wyidealizowany Gryffindor) są inne ważne klany studenckie (!). Historia nie wciąga, dłuży się i ma liczne błędy logiczne, które sprawiają, że seria jest nieprawdziwa, wydumana, przesiąknięta kretynami (umówmy się, Voldemort to umysłowy debil!),a każda próba, aby zakochać się w tym uniwersum, to oszukiwanie samego siebie, bo każdy, kto interesuje się fantastyką (na poważnie) - nie traktuje Pottera jako kanonu w literaturze. Okrutne? Może, ale czytałem wielokrotnie lepsze teksty w tym gatunku.