Corvina Clemm nigdy nie miała łatwego życia. Wychowana tylko przez matkę, która cierpiała na schizofrenię, nosiła w sobie przekonanie, że przez społeczeństwo traktowana jest jak wyrzutek. Sprawy nie ułatwiał fakt, że sama również słyszała głosy. Kiedy pewnego dnia dostaje list z propozycją podjęcia nauki na Uniwersytecie Verenmore, nie waha się zbyt długo. Wizja wyjazdu i możliwość studiowania to dla niej szansa na nowe życie.
Uczelnia znajduje się na szczycie góry Mount Verenmore w majestatycznym gotyckim zamku. Miejsce to jest zarówno niebywale piękne, jak i mroczne. Co więcej, z Verenmore związany jest cały szereg niepokojących zaginięć i śmierci… i On — Vad Deverell.
“Gothikana” to gotycki romans, thriller i kryminał w jednym. Mrok, seks i tajemnice, tak kilkoma słowami mogłabym opisać tę książkę.
Uwielbiam taki klimat, podbity mocno przez ujmującą okładkę, kiedy więc ujrzałam zapowiedzi tej powieści, byłam oczarowana i do granic zaintrygowana.
Nie zawiodłam się, książka wciągnęła mnie na długie godziny i był to przyjemnie spędzony czas. Fabuła jest rozbudowana, pełna ciekawych wątków, które świetnie do siebie pasują. Charakteryzuje ją ogrom zagadek i tajemnic, które wywołują dreszcze niepokoju; pełna namiętności relacja między głównymi bohaterami budowana stopniowo rozgrzewając czytelnicze podekscytowanie.
Choć nie przepadam za literaturą stricte fantastyczną, tak elementy tego gatunku zupełnie mi nie przeszkadzały, chociaż pokusiłabym się raczej o stwierdzenie, że były one bardziej paranormalne niż fantastyczne.
Mogłabym się przyczepić i wymieniać ile znalazłam powtórzeń słów czy całych nawet fraz, narzekać na nieco żenujący i pojawiający się stanowczo zbyt często “popołudniowy zarost” głównego bohatera, ale dla mnie większą wartością przynajmniej w przypadku tej powieści, było to, że ujęła mnie genialną fabułą, tłem i całą mroczną otoczką, niż te można powiedzieć niedogodności ;) Nie będę jednak udawać, że problemu nie było, ale czy wystąpił on na etapie redakcji i korekty, czy to jednak autorka “dała ciała” pod tym względem, trudno jest jednoznacznie stwierdzić.
Wiadomo, wszystko jest nieco naciągane, trudno szukać tutaj wybitnej autentyczności, choćby w kreacji bohaterów. Są oni nieco przerysowani, dopasowani nawet pod względem wyglądu do klimatu fabuły. Corvina sprawia wrażenie bardzo wrażliwej osoby, która przejmuje się zdaniem innych i pragnie niektóre fakty na swój temat zachować w tajemnicy. Z drugiej zaś strony cechuje ją odwaga i pewna waleczność, która coraz mocniej ujawniała się wraz z kolejnymi kartami powieści. Vad jest zagadką nie mniejszą, niż wszelkie wydarzenia, które dotyczą uniwersytetu. Jest bardzo wielowymiarowy, skomplikowany, władczy, ale z drugiej strony także trochę… monotematyczny.
Scen erotycznych jest sporo, są one osobliwe i na pewno nie dla każdego. Nawet jeśli ktoś lubi opisy seksu, ale charakteryzujące się większą subtelnością i emocjonalnością, będzie być może zniesmaczony. Miejscami również trochę zbyt napompowane, przerysowane i bardzo mechaniczne, jednak pasują one do postaci i głównego motywu tej książki.
Starając się nie spojlerować, wspomnę tylko, że zakończenie, a przede wszystkim rozwiązanie wątków trochę mnie zawiodło. Ujawnienie antagonisty, mimo że się tego nie spodziewałam, było dla mnie mało spektakularne, ale też nie było złe.
Książka ma swoje plusy i minusy, ale dla mnie jako czytelnika, który po książki tego typu sięga raczej rzadko, była to ciekawa pozycja. Z przyjemnością sięgnę po kontynuację, jeśli taka pojawi się na polskim rynku wydawniczym, a być może i po inne książki spod pióra autorki.
Polecam.