Gabriel, Reese, Sal i Heath przyjaźnią się od lat. Są również gejami, co nie jest łatwe w takim małym miasteczku, jakim jest Gracemont. Każdy z nich ma również inne spojrzenie na świat oraz oczekiwania wobec niego. W wakacje przed ostatnią klasą w liceum, każdy z nich wyruszą w inną stronę świata, by móc na nowo zdefiniować swoje własne „ja” i poznać siebie…
Jesteśmy chyba na etapie, gdzie już nikogo nie dziwi taka tematyka książek. Na początku był wysyp, a teraz myślę, że to już coś normalnego. Rzadko kiedy sięgam po tego typu historie, ale jak już to robię, to trafiam dobrze. Tutaj było tak samo. Lektura bardzo mi się podobała, a bohaterowie sprawili, że wciągnęłam się od samego początku.
To, co bardzo mi się podobało, to że Autor stworzył ludzkich bohaterów. Każdy z nich ma wady, swoje obawy oraz zdanie na dany temat. Nic tu nie jest przesłodzone. Podobała mi się wielowątkowość, obawiałam się, że trochę za dużo będzie tutaj bohaterów, ale tym czasem wszystko fajnie mi się zazębiło.
Styl i język były w porządku, w moim guście. Całość czytało mi się dobrze i szybko. Na swój sposób jestem oczarowana historią i bardzo polubiłam chłopaków. Jak dla mnie to bardzo dobre YA i gorąco polecam!