"kula (...) rozbiła czaszkę przywódcy morderców niby dojrzałego melona"... W jakiej walucie ten melon?? Bo jeśli owoc, to "rozbiła melon". Słabe językowo i historycznie. Kreowanie postaci opiera się wyłącznie na stereotypach - o inkwizycji, o Arabach, o Turkach czy o Żydach. Główny bohater - młody, lecz zaprawiony w bojach rycerz zakonny Bruno - jest naiwny jak Staś u Sienkiewicza (
W pustyni i w puszczy). Mam podejrzenie (sądząc po "drużynie do zadań specjalnych"), że wszyscy bohaterowie Mortki to takie komiksowe chłopki-roztropki zainteresowane głównie bańdziochem, chojraczący wobec facetów (doprawdy nie wiem, jak takim niezgułom i pantoflarzom udaje się kogokolwiek pokonać!), ale zawsze tchórzliwe wobec kobiet. Czyli: "wrucamy do domu" - Mortka nie jest w stanie odejść od jednego typu bohatera. I podobnie jak w poprzedniej serii - mogłoby się to dziać wszędzie i w każdym kostiumie, tyle że intryga też jest nijaka - typowe "zabili go i uciekł" w anturażu historycznego fantasy. W drugiej połowie książki pojawiają się wreszcie jakieś realia historyczne, pozwalające nam ocenić, kiedy toczy się akcja - oblężenie Mdiny miało miejsce w 1565 roku. I tu od razu Mortka się historycznie podkłada: Hugo robi potrawkę z ziemniaków i królika... Ziemniaki przyjechały do Europy ok. 1545 roku i z wielkim trudem torowały sobie drogę na stoły. Sposoby przyrządzania, jakich używamy dziś, wykształciły się dopiero gdzieś w okresie Oświecenia - niemal 300 lat po europejskim odkryciu ziemniaków. W odróżnieniu od kukurydzy czy papryki nie przyjęły się od razu - były zbyt inne. Najpierw można było je spotkać tylko w ogrodach dworskich - dla ich pięknych kwiatów. Potem karmiono nimi zwierzęta, próbowano robić mąkę... Potrawka ziemniaczana z królika w połowie XVI w. to absurd. Sporo jest też niepotrzebnych - współczesnych, wcale nie historycznych - wulgaryzmów. Poza tym Mortka jest typowym
Pfeffersackiem, tyle, że literackim: mocno nadużywa tej przyprawy - wszystko jest u niego "popieprzone". Z historycznych czy lokalnych maltańskich odniesień warte wspomnienia są:
Turgut Reis, tamtejsze
demony (
sarangu, golfu i dragunara),
dejma i
grzybek maltański(dodaję za nie trzecią gwiazdkę). Ale w przypadku grzybka bohaterowie Mortki byliby pierwszymi, którym się udaje go uprawiać, bo jak dotąd - od tysięcy lat - nikomu się to jeszcze nie powiodło... Lektor też nie pomaga w odbiorze: przesadnie interpretuje przy czytaniu, co sprawia wrażenie, że mamy do czynienia z jakimś pastiszem. Może i Mortka pisze pastisze literatury popularnej, ale wolę to sam oceniać, a nie żeby mi to lektor na siłę wciskał.
Biorąc całość pod uwagę: dla niewybrednych...