„Dziewczyna bez opieki” to moje pierwsze literackie spotkanie z Malwiną Chojnacką i szczerze powiedziawszy, jestem zaskoczona jak dobre to było!
Pragnienie zemsty gna dziennikarkę śledczą Lenę na grecką wyspę Zakynthos, gdzie ma przebywać jeden z pięciu mężczyzn współodpowiedzialnych za śmierć jej siostry, Damian.
Tymczasem piętnastoletnia Rita Nawrocka poszukuje swojej zaginionej bez wieści matki, nie wierząc, że ta zostawiła ja bez słowa.
Narracja pierwszoosobowa należy do Leny, Moniki (żony Damiana), Mateusza (przyjaciela i pracownika Damiana).
Akcja w przeważającej mierze toczy się w niewielkiej miejscowości Stare Ślepce pod Warszawą, choć pojawi się i Kazimierz Dolny oraz wycieczka na jedną z greckich wysp.
Styl autorki od razu przypadł mi do gustu konkrety, surowy, męski. Jest mocno, momentami brutalnie. Trochę nami poszarpie, bo i tematy tu poruszane tj. molestowanie seksualne, gwałt, przemoc, morderstwa — należą do tych budzących skrajne emocje.
Intryga kryminalna bardzo dobrze przemyślana a psychologia postaci i ich złożoność to wyższa szkoła jazdy. Malwina Chojnacka to moje tegoroczne odkrycie i jestem za nie wdzięczna losowi i wydawnictwu.