Przedziwna to była książka, którą ciężko mi ocenić. Czytałam ją na raty przez półtora miesiąca, mieszając z innymi powieściami. W trakcie pozostałych książek nie czułam zmęczenia, gdy tylko brałam do ręki Dzień popiołów - zasypiałam. Fabuła długo się rozkręcała, początkowo nużyła brakiem akcji i tematyką skrajnej religijności z pogranicza fanatyzmu, społeczności anabaptystów. Żyjący w izolacji Emisariusze wywodzili się z protestantyzmu, podobnie jak
m.in. Amisze. Od połowy książki historia znacznie przyspiesza, pojawiają się nowe tajemnice oraz kolejne morderstwa. Niemniej nadal powieść działała jak świetny środek nasenny.
Grangé odznacza się nietuzinkowym stylem literackim, formą oraz budową napięcia w swych powieściach. Muszę przyznać, że opisy były jednymi z najbardziej poetyckich, barwnych, obrazowych, jakie kiedykolwiek czytałam. Dodatkowo wcale nie miałam wrażenia, że są za długie. Plastyczne opisy nie pasowały jednak do niektórych dialogów, które w moim odczuciu zbyt odstawały prostotą.
"- W górnym biegu Lauchenbachrunz, strumienia, który...
- Wiem, gdzie to jest.
- O.
- Jesteś na miejscu?"
"O" jako wypowiedź to za mało jak na tak utalentowanego autora.
Książka powinna spodobać się czytelnikom, których znudziły już klasyczne kryminały, czy thrillery. Autor był daleko od trafienia w czubek mojego czytelniczego gustu, jednak nie mogę mu odmówić kunsztu literackiego.