Carmen Rodriguez była profilerem kryminalistycznym. Jej kariera w Hiszpanii skończyła się wraz z oskarżeniem o morderstwo męża Adama. Po wyjściu z więzienia kobieta zamieszkała w Jeleniej Górze, gdzie wspomagała wydział kryminalny policji w sprawie zmaltretowanych zwłok kobiety. Okazało się też, że jej mąż uknuł spisek wraz z kochanką, przysparzając Carmen kolejnych problemów. W tym tomie profilerka wraca do rodzinnej Malagi, by uporać się z przeszłością, ze wciąż pojawiającymi się wspomnieniami zmarłego męża i łatką jego groźnego mordercy. Carmen idzie na przyjęcie w twierdzy Alcazaba, gdzie na jednym z dziedzińców goście znajdują wyeksponowane zwłoki Alvaro Murela. Obrażenia na jego ciele przypominały te, które miały zwłoki kobiet znajdowanych w okolicach posiadłości na przełomie XIX i XX wieku.
Przeczytałam większość książek spod pióra autorki. Pierwszy tom uważałam, za jeden z lepszych jej thrillerów. Drugi dotrzymuje mu kroku. Rewelacyjnie poprowadzona intryga, w której tropy są dozowane w taki sposób, że napięcie sukcesywnie rośnie, nie pozwalając oderwać się od historii. Te okraszone są barwnymi opisami klimatycznych, mrocznych miejsc w Maladze. Kreacja Carmen bardzo przypadła mi do gustu. Kobieta nie odpuszcza. Przenosi się z Hiszpanii, by uciec przed przeszłością. Wraca, by ją odnaleźć i stawić jej czoła.
Autorka dała poznać swoją lekką stylistykę już we wcześniejszych powieściach, która w tej tylko dopełniała efektu.