„Jak życie daje ci cytryny, zrób z nich lemoniadę. A jak wyjdzie ci cytrynówka, zrób imprezę.”
Iza Maciejewska to murowane emocje i dreszcze ☺ Dreszcze są oczywiście pozytywne, bo wywoływane bohaterami – żywymi, pełnymi wad i intrygującymi. I tym razem Pani Iza dała się poznać od jak najlepszej strony tworząc opowieść, od której nie sposób się oderwać. Kiedy kończyłam czytać #dompachnacypozadaniem, wiedziałam że autorka zaserwuje nam kontynuację tej opowieści. Cieszy mnie, to że nastąpiło to tak szybko. Głównych bohaterów polubiłam od pierwszych stron. Ania, kobieta z pazurem, a jednocześnie zwyczajna i taka swojska. Z kolei Wawro to mężczyzna, który swoim zachowaniem, opryskliwością intryguje od pierwszej strony. A że przeciwieństwa się przyciągają, to emocje w tej książce były murowane. I co dostaliśmy? Świetną historię, całą gamę uczuć – od żalu, bólu, rozczarowania poprzez rodzącą się miłość. Miłość – tu chciałabym się zatrzymać, ale nie nad miłością romantyczną, czy wynikającą z pożądania (tej sporo, zgodnie z tytułem), ale tą rodzicielską. Bo czego, jak czego ale tego Paweł Wawro się w swoim życiu nie spodziewał. Dlatego też dostajemy od autorki przepiękny obraz miłości, która rodzi się nagle, samoistnie, jest bezpretensjonalna i … prawdziwa, szczera. Autorka wzniosła się w tej części na wyżyny serwując nam wątek dzieciństwa Pawła Wawro. Stworzyła pełny obraz, uwarunkowania psychologiczne, które złożyły się na jego osobowość. Czytelnik mógł zmierzyć się z tym, jak przeszłość formuje nas jako ludzi, jaki wpływ ma nasze dzieciństwo na uczucia, na funkcjonowanie w społeczeństwie i na przyszłość. Jednocześnie też pokazuje, jak pewne uczucia zmieniają ludzi…
Od trzech ostatnich powieści wydanych przez autorkę jestem jej fanką! Uwielbiam język, którym posługuje się autorka, jej poczucie humoru, cięte riposty i dowcipne dialogi, dzięki którym opisana fabuła nabiera zupełnie nowych barw. Pisarstwo Izy widzę w pastelowych barwach, gdzie po każdej burzy przyjdzie słońce, a po każdej dobrej imprezie zatrważający kac. Jednakże na kaca z Pawłem Wawro, Bożenką i Anią ja piszę się w ciemno!
Ba! Ja piszę cię w ciemno na każdy rodzaj kaca z Izą Maciejewską! A już zwłaszcza tego po przeczytaniu książki. Pani Izo – klin klinem?