Dawno, bardzo dawno nie byłam tak wściekła na książkę. Niemal od pierwszej do ostatniej strony. W zasadzie od pierwszej wiedziałam, że tak będzie. Czasami wystarczy kilka stron… Mnie tutaj wystarczyło, abym poczuła się zdenerwowana. Kurcze, no…
Jak można.
Porazili mnie bohaterowie ze swoim poddawaniem się losom. Ze zgodą na manipulowanie ich życiem. Z brakiem walki o siebie, o tę drugą osobę, o swoje szczęście, o wspólną przyszłość. Kurcze, no…
Nie lubię utraconej przez nich szansy. Nie lubię pogodzenia się z życiem. Nie lubię tego, że nie byli razem. Kurcze, no…
To moja druga książka Jio i przyznam, że oczekiwałam czegoś równie dobrego. Dom na plaży dla mnie taki nie jest. Oprócz głównych bohaterów, których można lubić lub nie, ale przyznać trzeba, że napisani są całkiem nieźle, wiele rzeczy wydawało mi się niedopracowanych, niedokończonych. Wątki rozpoczynają się, coś zaczyna się dziać, a potem w jednym, dwóch zdaniach problem zostaje zakończony. Może nawet bardziej zamieciony pod dywan, jakby nigdy nie istniał.
Rodzice Anne? Bardzo ładny wątek, który można byłoby doprowadzić do końca został zawieszony w powietrzu, w sumie nie wiem jak rozwiązany. Jeden list, jedno zdanie. W sumie brak jakichkolwiek uczuć i emocji z każdej ze stron. Wygląda, jakby nic się nie stało. Ciężko uwierzyć mi w coś takiego. Ciężko uwierzyć mi w córkę (przynajmniej taką jak została nakreślona Anna), która w zasadzie nie reaguje na rozpad rodziny. Westry, w Paryżu z Kitty? Nawet jeśli tylko się nim opiekowała…
Tak sobie myślę, że mi najbardziej w tej historii zabrakło dopracowania. Coś się pojawiło, coś zaczęło, ale nie do końca zostało dopracowane, dopowiedziane, wyjaśnione. Przez to z historii, wyszła historyjka.
Podobało mi się zakończenie. Zdecydowanie dla mnie to najlepszy fragment książki i choć nadal mam ochotę powiedzieć, że HEA to tutaj ze świecą szukać, to broni się znakomicie. Broni się też wnuczka Anne, ale czy Genevieve? Tego już nie jestem taka pewna.
Dom na plaży czyta się bardzo szybko. Książka napisana jest przystępnym, wartkim językiem i rzeczywiście mimo tego o czym wspomniałam, czytałam z zaciekawieniem.
Zastanawia mnie czy kolejne książki Jio bardziej skierują się w stronę Domu na plaży czy może jednak w stronę Domu na jeziorze. Przyznam, że druga opcja byłaby dla mnie lepsza.