Gdy w powieściach pojawiają się wampiry, to jestem na 80% pewna że będzie to książka, która trafi do mojego serducha.
“Czystokrwisty” jest właśnie taką powieścią. Całość zaczyna się gdy po ziemi chadzali Wikingowie, większość z nich to nie byli zwykli ludzie. Były to wampiry. Istoty obdarzone wyjątkowymi mocami i w większości zamieszkujące Islandię.
Legenda głosi, że bogowie stworzyli Czystokrwistych z dwoma głowami, czterema rękami, czterema nogami i jedną duszą. Jednak z czasem zaczęto obawiać się tych istot, rozdzielono więc ciało na dwie postaci i skazano na wieczne poszukiwanie drugiej części swej duszy. Gdy Ivar spotyka w lesie tajemniczą łowczynie jest niemal od początku pewny, że spotkał drugą połówkę swej duszy. Są oni jednak zagorzałymi wrogami, więc szczęśliwe zakończenie raczej nie jest im pisane. Gdy spotykają się ponownie, okazuję się że stoją po dwóch stronach konfliktu, a Kira ma za zadanie zabić młodego Sturlunga i jego popleczników. Jak potoczą się ich losy?
Zachwyt to zbyt mało by opisać moje uczucia związane z tą książką. Już w trakcie zapowiedzi na stronie autorki przeczuwałam, że bedzie to powieść naprawde dobra. Taka też jest. Moje serce skacze z radości, że miałam okazję poznać tę jakże wyjątkową historię.
Historia miłości zakazanej, w czasach walki o władzę i terytorium, w czasach gdy kobieta była bardziej kartą przetargową niż samo decydującym człowiekiem. Na szczęście w klanach wikingów i wampirów nie liczyła się jedynie płeć, ale i siła oraz moc. Być może dlatego Kira miała trochę więcej do powiedzenia niż zwykła kobieta w średniowieczu.
Jestem bardzo ciekawa czy zakończenie zapowiada dalszy ciąg historii Sturlunga, czy będzie mu dane zaznać wiecznego?
Nie powiem trochę się spłakałam czytając końcowe rozdziały, autorka zagrała na emocjach. Dlatego też jestem bardzo ciekawa co jeszcze dla nas przygotowała.
Polecam