Ewa jest nauczycielką, zbliża się do czterdziestki i ma zero szczęścia w relacjach damsko-męskich. Po trudnych doświadczeniach w pierwszym związku nie znalazła w sobie sił, by zaufać komuś na tyle by budować długotrwałą relację. Ma za to dwie zaufane i nieco zwariowane przyjaciółki, które życzą jej jak najlepiej. Ewa nie ma zbyt wiele pewności siebie i nie potrafi spojrzeć na siebie tak, jak widzi ją płeć przeciwna. Zjazd klasowy ma być dla niej formą ostatecznego zamknięcia przeszłości i zebrania w całość złamanego przed laty serca. Nie spodziewa się jednak, że w Wadowicach czeka ją o wiele więcej przygód…
„Cześć, psorko” to książka, która zupełnie niepostrzeżenie bez miary mnie wciągnęła. Czyta się szybko i lekko, jednak Autorce udało się w niej stworzyć fenomenalny klimat, który nie pozwala jej odłożyć. Bardzo spodobał mi się motyw spotkania szkolnego, który wywołał wiele emocji zarówno w głównej bohaterce, jak i we mnie. Doskonale rozumiałam jej rozterki związane ze spotkaniem z ludźmi z przeszłości, a wątek byłego chłopaka jedynie wzmagał ciekawość co do zjazdu. Nie mogę nie wspomnieć o Dawidzie, dawnym uczniu Ewy, którego kreacja powinna być zakazana! To prawdziwy ideał, mający w sobie idealny balans męskości i czułości, romantyzmu i twardego charakteru. Oparcie się jego urokowi jest wręcz niemożliwe, a jego stanowczość i sięganie po to, czego pragnie, świetnie pasowała do całokształtu fabuły. Dodatkowo wątek kryminalny nadał całości pazur...