"Czarny manuskrypt" to pierwszy kryminał retro, po jaki sięgnęłam. Było to również moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Czy udane?
"(...) bezpieczną codzienność od stanu zagrożenia dzieli cienka, niedostrzegalna granica. W jednej sekundzie, najczęściej bez żadnego ostrzeżenia, los funduje nam sytuację à rebours. Stąpasz po twardym gruncie, aby za chwilę wylądować na cienkim lodzie. Poruszasz się wśród swojskich znaków i sprzętów, aby za chwilę znaleźć się w śmiertelnej pułapce, w której zwykłe drzwi stają się gilotyną odcinającą znany ci świat i życie. Czasami taką zmianę poprzedzają nie zdarzenia, lecz słowa, niczym posłańcy złych wiadomości. Wydaje ci się, że życie układa się, jak należy, że nic się nigdy nie zmieni, a potem jedno słowo zmienia wszystko". [K. Bachus "Czarny Manuskrypt"]
Christian Abell to radca kryminalny, który w wyniku rozstania z żoną przenosi się z Wolnego Miasta Gdańsk do Kwidzyna. Wydawać by się mogło, że w tym spokojnym miasteczku nie będzie żadnych problemów z prawem. Szybko okazuje się jednak, że nic bardziej mylnego. Ktoś brutalnie morduje księży z tamtejszego kościoła. Zbrodnie są bardzo teatralne, co daje Abellowi do myślenia. Śledztwo toczy się powoli, ale akcja powieści jest wartka. Pojawia się tyle wątków do wyjaśnienia, że policjanci dwoją się i troją, by znaleźć właściwy trop. Dzięki temu można się skoncentrować zarówno na poszlakach, jak i na realiach opisywanej epoki.
Akcja powieści toczy się w latach trzydziestych XX wieku. Autor świetnie oddał klimat tamtego czasu i sposób wysławiania się mieszkańców Kwidzyna. Dialogi z epoki i opisy miejsc, w których rozgrywają się poszczególne sceny, sprawiły, że poczułam się, jakbym była w tamtym miejscu i czasie. Wraz z policjantami z zaangażowaniem rozwiązywałam zagadkę śmierci księży. Widać ogromną pracę autora, który świetnie przygotował się do opisania zarówno Kwidzyna z tamtych lat, jak i zamku w Malborku, do którego zawiodą śledczych podjęte tropy. Oprócz Zakonu Krzyżackiego pojawi się również bardzo interesujący wątek dotyczący Św. Doroty z Mątowów, o której wcześniej nie słyszałam.
Postać Abella stworzona została z dbałością o szczegóły. Jest to człowiek inteligentny, bystry i dociekliwy policjant. Drąży kolejne tropy, jak kropla skałę i zawsze trzyma się własnych wniosków, nawet jeśli nie są one tożsame ze zdaniem jego przełożonego.
Typowej warstwy obyczajowej, dotyczącej prywatnego życia bohaterów, tutaj nie ma. Równie rozbudowana, co ta kryminalna, jest za to warstwa społeczna.
Jedynym minusem było dla mnie umiejscowienie przypisów. Wolałabym, by można było zerknąć na nie od razu, na dół danej strony, zamiast szukać odnośnika na końcu książki.
Polecam tę powieść czytelnikom, którzy lubią niespieszne rozwiązywanie zagadki kryminalnej, a także tym, dla których tło powieści jest również ważne, co zbrodnia.