"Czarne miecze" to niedługa, ale opisująca wiele wydarzeń powieść fantastyczna osadzona w Nipponie - krainie inspirowanej feudalną Japonią znaną z innej serii autora - "Zapisków stali".
Bohaterem z okładki jest tajemniczy Inu, Duch, który wiedzie żywot uciekiniera, dopóki pewien młody panicz nie oferuje mu pracy i służby do jakiej kiedyś nawykł. Rodzi się między nimi przyjaźń i specyficzna więź, którą śledziłam z dużym zainteresowaniem.
Mamy też tutaj dwa główne zwaśnione od lat klany, których daimyo wspinają się na wyżyny swojego sprytu i przenikliwości, by pogrążyć rywala. To jednak nie wszystko, z Zachodu nadciąga zagrożenie zupełnie innego typu...
Bardzo dobrze bawiłam się czytając tę opowieść, początek baaardzo przypominał mi inną serię - Takeshiego, lecz później poszło to w nieco innym kierunku, moim zdaniem na plus. Klimat tej książki jest bardzo fajnie zarysowany i miłośników azjatyckiego fantasy powinien urzec już od pierwszych stron.
Podobały mi się intrygi, spiski i dążenie do celu z determinacją, które tu występują, relacja przywódca klanu - spadkobierca również mnie ciekawiła. W treści jest dużo świetnie opisanych walk i potyczek.
W całości trochę zabrakło mi jednak emocji, opisywane wydarzenia były naprawdę mocne, ale mam wrażenie, że nie wybrzmiały na tyle wyraźnie jak by mogły.
"Czarne miecze" to bardzo dobra rozrywka w azjatyckim klimacie, czyta się bardzo przyjemnie i szybko, autor nie pozwala czytelnikowi na nudę, prezentuje interesującą historię, a także bohaterów, którzy są nieidealni i ludzcy 😁 polecam, jeśli lubicie takie klimaty 😍🥰