Siedemnastoletnia Elloren wiedzie spokojne życie na wsi, wraz z braćmi w domu swojego wuja wychowują się z daleka od polityki, zgiełku wielkich miast i fałszywych uśmiechów socjety. Sielanka trwa aż do chwili, gdy o istnieniu Ren przypomina sobie jej ciotka - wysoko postawiona magini, która zamierza posłużyć się dziewczyną niczym pionkiem i nie zawaha się przed niczym, by nagiąć ją do swojej woli.
I gdy wreszcie Elloren trafia na Uniwersytet, który ma być jej wybawieniem, ostoją i przepustką do lepszej przyszłości, to jak zwykle bywa los okazuje się przewrotny i z uporem maniaka wciąż rzuca bohaterce pod nogi najeżone pazurami i kłami „kłody”.
I to jest ten moment, w którym mówię (a właściwie piszę), że Czarna Wiedźma mnie zaczarowała, oczarowała i wprawiła w stan bliski fascynacji. Jestem fanką dobrze napisanych młodzieżówek, a te nie trafiają się tak znowu często. Dlatego właśnie Wiedźma była dla mnie jak powiew świeżości. Nadęta socjeta pełna religijnych fundamentalistów i oportunistów, liczne, szczegółowo rozpisane społeczności, kolorowa mieszanka charakterów, osobowości i talentów została upleciona w niezwykle ciekawe tło, które przypomina mi jeden z tych obrazów z zagadką, na który i dłużej patrzysz, tym więcej szczegółów dostrzegasz.
Sama Elloren też zyskuje z każdą przeczytaną stroną. Widać, że autorka dokładnie zaplanowała jej postać. Ren zaczyna jako nieśmiała panienka, wychowana na wsi, niezainteresowana polityką, chłopcami ani niczym szczególnym, cicha i łagodna powoli dorasta i rozwija się niczym kwiat, w zdecydowanie nie szklarniowych warunkach.
Kolejną rzeczą, która mi osobiście przypadła do gustu, jest porządnie skonstruowana intryga. Świat przedstawiony w Czarnej Wiedźmie to nieustanna walka o dominację jednej nacji nad innymi, sama Ren z czasem przekonuje się, że nie wszystko jest takie proste i właściwe, jak to przedstawiają święte teksty gardenerian, a świat w którym do tej pory żyła pełen jest zakłamania i religijnych zelotów, którzy wypaczyli historię świata na swoją korzyść.
Jedyną rzeczą, która nieco mnie drażniła to fakt, że główna bohaterka niezbyt potrafi się zachować, i nie mówię tu o kulturze ale o fakcie, że bywa okrutna, gdy powinna być wyrozumiała i potulna, gdy powinna pokazać charakter. Więc dochodzi tu do scen, w których reaguje przesadnie na jakieś zdarzenia i takich, w których pozwala znieważać się i lżyć, bo taka jest płocha.
I to w zasadzie tyle. Czarna Wiedźma dostaje ode mnie 10/10, nie pamiętam już kiedy tak wysoko oceniłam młodzieżówkę. Mimo, że bohaterowie tej książki dopiero wchodzą w dorosłość, los większości z nich nie oszczędzał, więc bardzo szybko musieli dorosnąć i dojrzeć. Sama powieść ma w sobie mnóstwo niespodzianek i tajemnic, które bardzo przyjemnie odkrywa się przy czytaniu, jej bohaterowie snują swoją opowieść na tyle wartko i sprawnie, że akcja wciąga czytelnika na Uniwersyteckie błonia i nie odpuszcza aż do ostatniej linijki. Książka pozostawia po sobie koszmarne uczucie niedosytu, po prostu człowiek pragnie więcej! Ja osobiście od razu wygooglowałam ile jeszcze tomów ma ta serii i od tej chwili modlę się do bogów literatury wszelakiej, żeby Wydawnictwo Jaguar zdecydowało się kontynuować wydawanie polskiego tłumaczenia. Chyba więcej pisać nie muszę, myślę że akurat ta książka obroni się sama.
Ja z czystym sumieniem mogę ją polecić nie tylko młodzieży i trochę starszym czytelnikom. Myślę, że Czarna Wiedźma nie jednego z was uwiedzie obrazem świata ogarniętego ideą nacjonalizmu i nadchodzącej wojny, gdzie złoczyńcy i bohaterowie będą musieli po raz kolejny stoczyć bitwę o dobro wszechświata. Tylko kto jest kim tak naprawdę?
Tego musicie się dowiedzieć, czytając te powieść, ja nic nie zdradzę, nie chcę psuć wam zabawy :D
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
Wydawnictwu Jaguar
#współpracarecenzencka
#współpracabarterowa
#współpracareklamowa