Pisząc swoje impresje o Wenecji, Bieńkowska wpisuje się w długą tradycję literacką, jednak jej książka nie jest przeciążona erudycyjnymi cytatami. Esej opowiada o dwóch sposobach przeżywania pobytu w Wenecji - doświadczaniu zmysłowego piękna świata i kontemplacji sztuki. Bieńkowska pisze pięknie o malarstwie Giorgione, Tycjana, Lotta, Tiepola... Interesuje się także historią miasta, rozważając dzieje jego republikanizmu i wspominając o czasach karnawałów. Co dziwne, Wenecja tej podróżniczki nie jest, jak dotąd najczęściej, krainą melancholii. Jest raczej miejscem zwycięstwa człowieka nad chaosem na zewnątrz (miasto wzniesione na lagunie!) i wewnątrz siebie.Jak żadne inne miasto Wenecja przywraca wyobraźni funkcję żywotną, pozwalającą zadomowić się na nowo na ziemi. Świat staję się bogatszy, ujawnią się w nim niespodziewane obszary, jakby rozchylać kolejne zasłony i iść za znakiem niewidzialnej ręki. A najbardziej niezwykłą operacją wyobraźni jest jej działanie na czas, poszerzanie czasu bezpośrednio przeżywanego o czas historyczny zatrzymany w dziełach sztuki. W istocie, w takich chwilach dokonujemy nie tylko przeskoku w przeszłość, ale i subtelnej pracy nad naszą teraźniejszością, modyfikujemy czy też na nowo komponujemy jej składniki.
"Co mówią kamienie Wenecji" to "wyobraźniowa, symboliczna biografia" miasta oraz jego malarzy: Belliniego, Carpaccia, Tycjana i innych. Autorka tworzy syntezę historii i sztuki, ukazując związki pomiędzy magiczną przestrzenią Wenecji a narodzinami skarbów kultury śródziemnomorskiej. "Wielkim odkryciem malarstwa weneckiego – pisze Bieńkowska – jest zdolność do ukazywania ducha wcielonego w niepowtarzalne, indywidualne i historyczne. Ta duchowość nagabuje nas potem w spacerach po Wenecji, przylega do weneckich kamieni, rozmawia z odbiciem w kanałach. Jest duchowością, która rozumie rolę złudzenia i odbicia w podejmowanym wciąż na nowo doświadczeniu ludzi".