Nawet po śmierci ciało ludzkie skrywa wiele tajemnic. Czy zastanawialiście się nad tym, co dzieje się z nim po śmierci? Jakie procesy w nim zachodzą? Dlaczego rozkładające się zwłoki to wielce interesujący obiekt dla much? I wreszcie co ze szczątek przebywających pod ziemią kilka lat może jeszcze wyczytać lekarz sądowy? Na te pytania znajdziecie odpowiedzi właśnie w pierwszej części przygód doktora Huntera, którą stworzył wręcz po mistrzowsku Simon Beckett.
Manham. Niewielkie miasteczko. Wszyscy się tutaj znają. Ciężko zachować w takim zamkniętym towarzystwie coś w tajemnicy. To właśnie tutaj przyjeżdża doktor Hunter. Ma nadzieję, że dzięki pracy jako zwykły medyk uda mu się zapomnieć zarówno o tragicznej przeszłości jak i poprzedniej pracy. Jednak demony lubią wracać w nieoczekiwanych momentach… W Manham zaczynają ginąć kobiety. Elementem, który łączy te wszystkie sprawy jest fakt, że zbrodniarz zostawia zabite zwierzęta - czasem zające, czasem ptaki albo nawet psy. Policja zwraca się z prośbą o pomoc właśnie do Huntera. Tylko, czy on sam zdecyduje się ponownie rzucić w wir makabrycznych szczątków, które zaczną do niego przemawiać w osobliwy sposób?
Muszę od razu wspomnieć, że to było moje pierwsze spotkanie z autorem. Niekiedy trafiały do mnie opinie na temat jego książek, jednak wcześniej nie miałam okazji przeczytać ani jednej jego powieści. Jedyne na co się nastawiłam przed lekturą to mocne opisy. I faktycznie, już pierwsze zdania ukazują w jakim klimacie będzie cała historia. Jeśli ktoś nie lubi aż do tego stopnia wyrazistych opisów zwłok i ich rozkładu oraz tego, co można w nich znaleźć, to zdecydowanie odradzam sięgnięcia po ten tytuł. Co ciekawe, spotkałam się ze zdaniem, że lepiej nie czytać na przykład przy jedzeniu, bo momentalnie odczuje się potrzebę zwrócenia pysznego posiłku. Szczerze? W moim odczuciu ta opinia jest mocno przesadzona. Owszem, niekiedy opisy są naprawdę sugestywne, co wywołało odrazę na mojej twarzy, jednak to tyle, jakoś mocno one na mnie nie oddziaływały. Autor miał naprawdę dobry pomysł zarówno na fabułę, jak i kreację głównego bohatera. Czy udało mi się stwierdzić, kto jest mordercą? Oczywiście, że nie! Simon Beckett tak poprowadził poszczególne elementy śledztwa, że na każdym kroku zmieniałam swoje podejrzenia. A na sam koniec i tak się okazało, że to ktoś inny! Najbardziej w tej książce obawiałam się przydługich opisów. Z reguły powieści z takowymi mnie po prostu szybko nudzą. A tu… Nie wiem, jak to się stało, ale one wprowadzały mnie jeszcze intensywniej w klimat “Chemii Śmierci”. Mogę się nawet pokusić o opinię, że one są atutem tej powieści. W tym momencie zacieram już łapki z niecierpliwości, aż otrzymam drugi tom i przekonam się, do czego jeszcze zdolny zarówno Simon Beckett jak i jego niesamowity bohater, doktor Hunter :)