Ta książka ma w sobie coś takiego, że trudno się od niej oderwać. Historia miłosna jest dość przewidywalna, bo od pierwszego spotkania wiadomo, że coś między bohaterami będzie, jednak sposób w jaki to opisano jest naprawdę świetny. Mamy wrażenie, że mieszkamy w domu razem z bohaterami i czujemy te chemię między nimi, te ukradkowe spojrzenia, drobne gesty, czy uszczypliwości, po prostu aż czuć, że między nimi iskrzy. Mam wrażenie, że autorka jak nikt inny potrafi oddać prawdziwe emocje, zarówno te pozytywne jak i negatywne.
Sama historia też jest ciekawa Ami główna bohaterka izoluje się od ludzi po tajemniczym zniknięciu jej brata. Kiedy dostaje informacje, że jej brat może żyć, wyrusza na poszukiwania i go odnajduje. Co takiego się stało, że postanowił porzucić swoje życie? Czy jej decyzja by zostać z nim w Miami sprowadzi na nich niebezpieczeństwo? Czy niechęć jaką czuje do niej Finn, przyjaciel brata przerodzi się w uczucie?
Nie chce Wam zdradzić niczego więcej, dam wam przyjemność odkrywać te historie na własnych warunkach. Dodam, że dzieje się tam naprawdę sporo, a Ami przejdzie niezłą przemianę, aby tylko zostać przy bracie.
To co mi się zdecydowanie podoba, to to, że bohaterzy muszą walczyć ze swoimi słabościami, fobią społeczną, brakiem zaufania, konsekwencjami podjętych decyzji. Co prawda nie do końca rozumiem, z jakiego powodu brat Ami ją zostawił samą sobie, nie dając znaku życia, ale to chyba jedyny minus tej książki.
„Chcę, żebyś wiedział” to ...