Powiem wam, że czytanie tej książki było dla mnie jak obserwowanie walki psów. Patrzyłam na to, co wyprawiają postacie, choć czasami zastanawiałam się, po co robili poszczególne rzeczy. Autor lubi przeskakiwać z wydarzeń obecnych do tych, które nagle dzieją się szybko, jak bycie królem, pokazanie do czego u niego doszło, jego śmierć i rządy następcy, takie mocne przyspieszenie w czasie i ponowne spowolnienie akcji poprzez rozmowy i rozbudowane opisy. Styl jakim się posługuje jest trochę twardy. Używa dużo dawnych sformułowań, ale użytych czasami od tej brutalnej strony. Treść przekazuje z wrogością i mściwością. Główne postacie niby nie uważają się za wielkich i potężnych, jednak pokazują młodszym gdzie ich miejsce, nawet nie chcąc słuchać ich pragnień i chęci posługi. Każą siebie tytułować poniżając innych, sugerując tym, że nie znają słowa wojna i że zwykłe pragnienie posługi im nie wystarczy. Kobiety są traktowane jako zaspokajacze męskich pragnień, choć nie bierze się ich sprytu pod uwagę. Jedna z nich pokazała, że należy je doceniać, kiedy zabiła jednego z rządzących. Ten fakt jest bardziej stwierdzony, aniżeli wytłumaczony jak do tego doszło. Ogólnie przez początek książki trzeba zwyczajnie przejść, składa się on bardziej ze skrawków ogólnych problemów, wprowadzenia postaci i ukazania ich jakimi są. Dopiero później widzimy z czym mają się zmagać i to później jest naprawdę ciekawe.
,,Kim jesteście i po co wam ta robota? Widać, żeście nie proste rębajły, powsinog...