Polska – to nie takie proste.
Wiele razy podczas czytania tej książki myślałem: "nie, nie, przecież to nie do końca tak było", albo: "panie Schucs, co pan?". Dopiero gdzieś tak w połowie lektury dotarło do mnie coś tak oczywistego, że aż wstyd, mianowicie, że przecież każdy kraj żyje w swoim narodowym matriksie. Każdy z nas, na poziomie edukacji szkolnej, ma wtłaczany do łba wyidealizowany, piękniejszy, ale nieprawdziwy obraz własnego kraju. Ot choćby takie rozbiory... rzecz powszechna w tamtych czasach, ale czy zmieniła coś w losie zwykłych ludzi? Czy dla chłopa robiło jakąś różnicę od kogo zbiera batem po plecach?
Jako naród nie jesteśmy ani tak bohaterscy, jak lubimy o sobie myśleć, ani tak źli i zacofani jak czasami przedstawiają nas zagranicą – Polska jest po prostu zwyczajnym krajem z Europy Północno – Wschodniej, a obecna Rzeczpospolita ma się tak do Rzeczpospolitej Szlacheckiej jak kura do dinozaura. I oczywiście można się z autorem nie zgadzać w szczegółach, bo książka jest mocno popularnonaukowa i wiele tematów zostało tu ledwie liźniętych, ale warto czasem zdjąć husarskie skrzydła i powiesić je w szafie obok podrabianej szabli z powstania po prapradziadku i zmierzyć się z prawdą, że miażdżącej większości z nas to bardziej jest do twarzy z grabiami, albo z kosą i żaden to wstyd. Nauczmy się kochać tą naszą zwyczajność i wspólnie na nią pracować.