Lu młoda już nie jest (ach, ta trzydziestka!), ale nadal niewiele wie o tym, czego tak naprawdę chce od życia. Najpierw związała się z Michałem, który zapragnął stabilizacji w momencie, kiedy ona właśnie rozpoczynała romans z żonatym mężczyzną i zakochała się bez pamięci. W jednym czasie kochała dwóch mężczyzn. Obu na różne sposoby, ale równie mocno. W końcu musiała się na coś zdecydować. Pomógł przypadek i nowa oferta pracy, a w zasadzie awans. Emi dla Barta rzuciła wszystko i ruszyła za nim aż do Brukseli i nagle z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień bajka się skończyła, coś się wypaliło. Wreszcie miała czas dla siebie, robiła, co i z kim chciała. Potrzebowała ruchu i miejsca, w którym mogłaby się. Przypadek sprawił, że stanęło na boksie. Praca w ambasadzie, treningi, nowe znajomości przyniosły miłą odmianę. I kiedy wszystko zaczęło się układać, niespodziewanie przyszło kolejne uczucie. Ponadmilionowe miasto. Prawdziwe europejskie centrum. Bruksela - miasto nowych perspektyw i możliwości dla dyplomatów, polityków, artystów, sportowców, imigrantów. Raj dla zakochanych takich jak Emi i Bart. Ona, względnie młoda bez zobowiązań z nadzieją na karierę w dyplomacji, kończy długoletni związek z Michałem i wyjeżdża z Polski za ukochanym, bo tak jej mówi serce. On, na co dzień przyzwoity mąż i ojciec, po godzinach wielbiciel koronkowej bielizny i nielegalnych stosunków. Spotykają się ukradkiem w odległych brukselskich dzielnicach albo u niej w mieszkaniu. Po chwilowej euforii i zachłyśnięciu się obczyzną przychodzi przytłaczająca stabilizacja. Pretensje, kłótnie oraz kolejne powroty sprawiają, że oboje coraz bardziej się od siebie oddalają. Każde z nich oczekuje czegoś innego, rozstają się. Pustkę zapełnia Emi praca, sala do treningów, biegi, rozmowy, spotkania z nowymi znajomymi. Wszystko zaczyna się układać, aż nagle odzywa się ten głos. Wydaje się znajomy, choć wcześniej nieznany, wypełniony czymś nieokreślonym, co budzi każdy centymetr ciała...