To książka z gatunku tych, które od lat grzeją miejsce na mojej półce. Polecana przeze mnie wielu bliskim i znajomym, gdy pytali o świetną książkę, dla której warto zarwać noc. "Black out" w mojej opinii jest najlepszą książką autora wobec wszystkich, jakie miałam okazję czytać. Ten w iście mistrzowskim stylu uknuł postapokaliptyczną wizję świata, w którym głównym problemem jest brak dostępu do energii elektrycznej.
Wyobraź sobie, że rzeczywistość, jaką znasz, przestaje istnieć. Wszystko, co nas otacza, jest w mniejszy bądź większym stopniu zależne od poboru energii. Zaczynając od tak przyziemnych rzeczy, jak czajnik, dzięki któremu podgrzewasz wodę na poranną kawę, sygnalizację świetlną, dzięki której docierasz bezpiecznie i spokojnie do pracy, golarkę, naładowany telefon, dystrybutory paliwa, a w końcu szpitalne respiratory. W dobrze znanej Ci rzeczywistości wybucha anarchia, rozpoczyna się walka o jedzenie, paliwo, często o życie. Kto silniejszy, kto ma więcej do stracenia, kto ma więcej zaparcia, by odrzucić ludzkie odruchy na poczet zezwierzęcenia - Marc Elsberg nie boi się kroić na miarę współczesnego świata wizji, która i owszem, mogłaby mieć miejsce. Nasza zależność od rozwoju technologicznego, w tym dostępu do energii elektrycznej czyni nas bezbronnymi, gdy zabraknie tego drobnego, tak oczywistego dla nas pierwiastka.
Autor uwiódł mnie przedstawioną, przerażającą wizją końca świata, w którym przestaje istnieć dla nas coś tak normalnego i d...