Jedna spontaniczna decyzja Aubree spowodowała, że życie kobiety przybrało zupełnie inny tor. Jeszcze parę tygodni temu rozpaczała nad rozpadem związku, który przecież miał być na zawsze, a teraz szczęśliwa jak nigdy, spędza czas u boku faceta, do którego zaczyna czuć więcej, niżby się spodziewała. W życiu Aubree i Axela trwa prawdziwa sielanka, która nie wszystkim się podoba. Były narzeczony dziewczyny i jednocześnie brat Axela nie ma zamiaru godzić się na ich relację i robi wszystko, by sen, w którym dwójka bohaterów nadal tkwi, szybko przerodził się w brutalną rzeczywistość.
------- recenzja
Czytanie ,,Black Thorns” jest trochę jak gra. Po pierwszym tomie jesteśmy spokojni o losy bohaterów. Autorka buduje napięcie i nadzieję, że wszystko potoczy się dobrze. Wraz z kolejnymi stronami próbujemy rozwiązać intrygi i tajemnice, na które odpowiedzi nigdzie nie ma. Potem zdajemy sobie sprawę, że relacja bohaterów toczy się za dobrze i automatycznie nasze obawy zaczynają się iścić. Akcja przybiera tempa, a my sami nie wiemy, czego możemy się spodziewać. Z niecierpliwością pochłaniamy kolejne strony, by tylko dowiedzieć się co wydarzy się dalej. Do końca boimy się o dalsze losy bohaterów i zwracamy uwagę na każdy dopracowany szczegół, by już nic nam nie umknęło. Koniec zapali w nas płomienie każdej najmniejszej emocji, sprawiając, że trzeci tom, stanie się najbardziej wyczekiwanym.
Po ,,Black Roses” myślałam, że Karolina nie będzie w stanie mnie już n...