Życie w bibliotece. Mało który czytelnik wie jak jest w takim babińcu. Może przyglądać się jedynie z zewnątrz i to co sądzi po pozorach może być mylnym wrażeniem. Nie zawsze i nie do końca, ale raczej nie pozna tej subtelnej gry między pracownikami.
Kto pracował/pracuje na etacie w bibliotece dobrze rozpoznaje te zachowania.
Bohaterki - każda nacechowana indywidualnym stylem - ich portrety pokazane z zewnątrz, tak jak je widzą współpracownice i to co przedstawiają same o swoim życiu wchodząc w rolę narracji pierwszoosobowej. Każdemu z bohaterów tej opowieści jest przypisany rozdział, w którym maja szanse przedstawić swój punkt widzenia oraz wprowadzone zostają "przerywniki" w postaci listów, skarg od czytelników. Owszem można się pośmiać i przy okazji powspominać te z własnej praktyki.
Nie rozumiem dlaczego tak często w opiniach podkreślane jest znudzenie podczas lektury, bo już fakt opowiadania historii z punktu widzenia różnych bohaterów wyklucza monotonność. Poszczególne rozdzialiki dają nakreślenie charakterów pracowników filii, w której dominującą rolę ma pani Radzińska, od której historia się zaczyna. Jest ona przyczynkiem do nakreślenia całej sytuacji, po tym jak w końcu dostaje pracę w bibliotece. To z jej tzw. pamiętnika bibliotekarki dowiadujemy się jak oczami nowej pracownicy w danym środowisku wygląda sytuacja zastana na miejscu oraz ogólnej charakterystyki pań, jak i zdarzeń, relacji pracownik-pracownik, bibliotekarka-czytelnik. Owszem, bywają przedstawione sytuacje stereotypowo, ale jakże często z takimi ma się do czynienia w pracy. Nie tylko w bibliotekach panują układy i układziki, nie tylko tam pracują niewłaściwi ludzi, bez zaangażowania i byle tylko do emerytury. Nie wszystko też trzeba brać tak zupełnie serio, bo mimo zawartej prawdy uważam, że autorka chciała pokazać, że życia nie można brać zbyt poważnie, tym samym uśmiecha się do czytelnika tej książki z przekąsem.