Książka jakoś szczególnie mnie nie zachwyciła. Miło, że autorka postanowiła od kuchni pokazać zawód, z którego wykonawczyniami spotykamy się dość często, jednak było to dość przewidywalne. Każdy mąż był potworem, na świecie istniały chamskie kobiety, robiące wszystko, by dojść do władzy. I gdybym nigdy nie była w bibliotece i nie znała kilku tam pracujących osób, to uwierzyłabym, że to istna gehenna! Autorka chciała chyba za dużo przypraw dodać do jednego dania. Skutek: Przesadzone! Nie wiem, czy wątek o duchach miał pokazać, że kobiety w średnim wieku są naiwne i niedorzeczne wierząc w to, czy dodać książce elementu fantastycznego. Oba zamierzenia wydają się spełnione, jednak wynik końcowy nie robi dobrego wrażenia. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że w dorosłym świecie, czyli świecie intryg, zawiści, układów i "rozsądku" (jak pokazuje książka) rzeczywiście bywa ciężko, a rówieśnicy wcale Ci tego ciężaru nie odejmują, ale to chyba jednak lekka przesada. Takie jest moje zdanie. Może moja biblioteka jest inna? (bo nie mówcie, że nikt z was nie porównał swojej biblioteki z filią nr 32 i 37) Może ludzie to rzeczywiście bezwzględne potwory. Może. Ale niech lepiej każdy przemyśli to sam. W końcu każdy inaczej postrzega pojęcie "biblioteka".