Ostatnio naszła mnie dość duża ochota na przeczytanie książki z kategorii literatury faktu. Tak po prawdzie - po ten tytuł sięgnęłam zupełnie przypadkowo i przyjemnie spędziłam ten czas poświęcony na lekturę.
"Bez znieczulenia" jest zbiorem różnych anegdotek, począwszy od tego, co dzieje się na studiach medycznych, przez staż, SOR i na życiu "intymnym" kończąc. Książka napisana bardzo prostym językiem, nie obciąża czytelnika natłokiem zbędnych opisów czy informacji. Czytając "Bez znieczulenia" miałam wrażenie, jakbym siedziała przy piwku z kolegą lekarzem, który opowiada co ostatnio wydarzyło się w jego pracy. Książka jest dobra, daję jej takie 6/10 (bo wybitna nie jest, nie zmieniła mojego światopoglądu o 180 stopni), natomiast uważam, że to takie miłe czytadło np. w drodze komunikacją czy na wieczorne zabicie "nudy".