"Kiedy ktoś, kogo kochasz, umiera, masz wrażenie, że to nie wydarzyło się naprawdę. Jakby przydarzyło się to komuś innemu, w cudzym życiu."
Po powrocie z wakacji, Belly wie, że jej relacja z Conradem może wejść na wyższy poziom, mimo że odepchnęła uczucia Jeremiaha, to właśnie na tym zależało jej najbardziej. Poza tym matka chłopców coraz bardziej słabnie podczas próby walki z nowotworem a jednocześnie bardzo chce zapewnić im jak najwięcej szczęśliwych chwil. Niestety, kiedy Susanah umiera, uderza to w dwie rodziny z taką siłą, że nie do końca są sobie wszyscy z tym poradzić. Więź jaką Belly stworzyła z Conradem i Jeremiahem narażona jest na rozerwanie. Dodatkowo, starszy z braci nagle znika... wydaje się że tylko Belly będzie w stanie go odnaleźć, dlatego rusza wraz ze swoim najlepszym przyjacielem, którego wyjątkowo zawiodła w poszukiwania jego brata... tam gdzie wszystko się zaczęło.
Drugi tom, opowiada przede wszystkim o stracie. O tym jak każdy z bohaterów sobie radzi, lub wręcz nie radzi z odejściem bardzo ważnej osoby. Belly w końcu spróbowała związku z Conradem który ewidentnie pogubiony nie wie jak zapewnić dziewczynie wszystkie jej potrzeby, a jeszcze relacja z Jeremiahem wszystko komplikuje. Ten tom był według mnie bardzo smutny, gdzie bohaterowie nie radzący się z przykrą rzeczywistością muszą w podejmować dorosłe decyzje. Do tego cała żałoba miesza się z uczuciami głównych bohaterów... Cała ta sielska historia z pierwszego tomu staje się ba...