Kolejna książeczka ze starej biblioteczki, którą moje wnuki przyniosły ze strychu. To jest jakby taki weekendowy rytuał, a że moje zasoby z dawnych czasów są dość duże, więc wystarczy nam książek do czytania na jeszcze wiele lat. Tym bardziej, że dzieci lubią niektóre historie bardziej i trzeba im je czytać nawet kilka razy dziennie, aż niemal nauczą się ich na pamięć. Podobnie robiły moje dzieci, też czytałam im niektóre książki do znudzenia, a tak zapamiętywały ilość tekstu na każdej stronie, że nie dało się ich oszukać.
Zresztą sama do tej pory pamiętam większość wierszowanych historyjek.