"Wyskoczyłem pierwszy. Za mną ciocia. Spadochrony rozwineły się prawidłowo. Powietrze było chłodne i przejrzyste. Księżyc zniknał. Zza horyzontu wychodziło słońce. Po chwili cały świat zajaśniał złotymi blaskami. Pode mną, jak okiem sięgnąć, ciągneła się przestrzeń wielka niby ocean: wsie, miasta, miasteczka, lasy..."