Książka Katarzyny Targosz to lektura dla każdego, i nie jest ważne czy to czytelniczka czy czytelnik, myślę też, że nie ma żadnego znaczenia wiek. Bo to jest wspaniała książka o trwałej przyjaźni, która mimo upływu lat ciągle jest niemal niezmienna. Owszem, zdarzają się kłótnie i niesnaski, ale to przecież całkiem normalne. Na dodatek trzy Ślązaczki pokazały nam, że marzenia można spełniać w każdym wieku i czasie. Nie ma przeterminowanych marzeń, gdy tylko nadarza się okazja trzeba po prostu do nich wrócić.
Kornelia, Pola za namową Renaty, która przypomniała przyjaciółkom ich młodzieńcze marzenie, wyruszają w podróż w nieznane. Kornelia czuje się jak stara baba i ciągle o tym mówi, a przecież skończyła ledwie czterdzieści pięć lat. Oczywiście w tym przypadku, jak zwykle punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dla mnie to młode kobiety, lecz dla młodzieży pewnie już nie. Lecz gdy Kornelia patrzy na Renatę, to widzi młoda i atrakcyjną kobietę...
Wyruszają bez żadnego planu i nawigacji, w kierunku wschodnim, jak najdalej od Śląska. Podróżując razem z nimi poznajemy urocze zakątki naszego kraju. Wraz z przebytymi kilometrami nastroje Kornelii i Poli poprawiają się, zaczynają zauważać sens takiej wyprawy, jak za dawnych czasów.