Anioł burz

Kolejna wspaniała historia Trudi Canavan - tymi słowami mogłabym rozpoczynać każdą swoją opinię nt. książek tej autorki i na 99% w ogóle bym się nie pomyliła. Jeden z nielicznych autorów, których powieści kupuję w ciemno i ani razu tego nie pożałowałam.

Tyen i Rielle. Dwie postacie, które bardzo polubiłam, aczkolwiek tę pierwszą trochę bardziej, choć sama nie wiem, dlaczego. Wydaje mi się silniejszy od Rielle i mam nadzieję, że to właśnie on zostanie następcą Reana. Wprawdzie sugestie z drugiej części wskazują na tę drugą postać, jednak mimo wszystko mam nadzieję i nie zamierzam jej stracić, aż nie przekażą mi tego wprost.
No właśnie - Rean. Nie mam pojęcia, czy autorka chciała go przedstawić jako postać okrutną, tak jak była oceniana przez buntowników, czy może jednak miało to być mylne wrażenie, a on sam miał być dobrym władcą, który starał się jak mógł, a po prostu nie zawsze wychodziło. W końcu "jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził". Osobiście odbierałam go, jako dobrą i pozytywną postać. Oczywiście nie zawsze popierałam jego decyzję (zwłaszcza ostatnią, którą podjął w powieści), ale jednak zdążyłam go polubić.

Teraz pozostaje tylko czekanie na kolejną, ostatnią już, część "Prawa Milenium". Czasami kusi, aby poczekać aż pani Canavan wyda wszystkie części i dopiero wtedy zabrać się za czytanie, jednak ciekawość zwycięża. A potem pozostaje tylko oczekiwanie na kolejny tom powieści.

Trudi, dziękuję. Mam nadzieję, że nigdy...