Ile razy zdarzyło Wam się coś pechowego, bo znaleźliście się w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwym czasie?
Klara, młoda programistka, mogłaby powiedzieć, że miała tak wątpliwe szczęście, jakby w drewnianym kościele cegła jej na łeb spadła. Otóż wracało sobie dziewczę nocą do domu, zmęczone nadgodzinami i nagle ujrzało, jak jakiś facet zrzuca z mostu trupa do rzeki. Niecodziennie, prawda? Zazwyczaj nocą w mieście trafisz na imprezowiczów lub człowieka w pidżamie, o zmęczonym spojrzeniu, z psem u boku.
No, ale Klara trafiła na mordercę. Takiego, który nie lubi pozostawiać świadków. Wiadomo przecież, że same z nimi problemy: raczej większość pójdzie na policję i powie, że widziało, jak gość taki a taki wyrzucił kogoś do rzeki. I weź się tato, nie ma przebacz. Pozostawianie świadków to kręcenie sobie na kark sznura i radosny kopniak w taboret, gdy na nim stoimy. Dlatego też nie ma opcji: dziewczynę należy zlikwidować. Bez względu na wszystko. Nieważne, jakie ofiary to za sobą pociągnie.
W obcym miejscu, bez szans na ucieczkę, Klara zostanie poddana wymyślnym torturom. Czy uda jej się uciec? Czy może zaufać współwięźniowi? A może jej starania są skazane na porażkę? Nie będę zdradzać szczegółów – o losach dziewczyny poczytacie w debiutanckiej powieści Kamili Szczepańskiej - Górnej: „98% Klary”. Tylko jeśli szykujecie się na literaturę lekką, łatwą i przyjemną, poszukajcie innych tytułów.
„98% Klar...