Konkurs: Historia z Belloną

Stanisława - bo kojarzy mi się z najprawdziwszą jędzą na świecie - kochaną mamusią męża :)

Werbena -albowiem brzmi tajemniczo, kojarzy mi się ze słowami zaklęć, a będąc nazwą rośliny łączy ze światem przyrody, z zielarstwem, skąd przecież czarownice czerpią moc.

"Roześmiana Nutka" - bo śpiewająco leczyłabym ludzi z trosk, kłopotów, udowadniając, że humor, dobre słowo i optymizm pozwalają dostrzec całe piękno świata

Babunia Milusia - ponieważ za tak ciepłym i dobrotliwym mianem może kryć się dowolnie wredna postać (a charakterek nawet teraz mam jak na wiedźmę przystało!)

Awangarda- czyniłabym wszystko na co inni nie mają odwagi lub po prostu nigdy by tego nie wymyslili.

powl- już przecież przyjąłem takie imię jako czarodziej "na kanapie", to po co mi inne w tym zaczarowanym świecie książek.

Misz-Masz - wybrałem takie imię, ponieważ jako czarodziej płci męskiej, mimo najszczerszych chęci, zapewne zawsze wprowadzałbym swymi czarami nieład i bałagan:)

Artemida- przybrałabym to imię, ponieważ tak dobrze znałabym się na roślinach i zwierzętach, że ludzie myśleliby, że jestem boginią, a takie imię miałoby ich w tym przekonaniu utwierdzić.

Sting - jako złośliwa i cyniczna jednostka żądliłabym słowem i różdżką.

Rzepicha- to kojarzy się wszystkim ze starszą panią, babcią, plotkarą itd. Byłby to niezły kamuflaż dla moich niecnych planów :)

Sol bo pamiętam to imię miło z jakiejś książki o tematyce czarowników i czarownic

Anarchia- ponieważ mam dosyć wszelkiej zależności, obłudy i dwulicowości. Chciałabym, abyśmy potrafili dobrze wykorzystać wolność słowa,aby w nasze serca wkradła się odrobina ciepła, która pozwoliłaby uszanować drugiego człowieka.

Yennefer, ponieważ mam tak samo cięty język, wybuchowy temperament, burzę czarnych loków. Zapach bzu i agrestu uważam za najpiękniejszy na świecie.

WiedźmAnek - nawet wiedźmy w dzisiejszych czasach muszą zajmować się marketingiem, a wyrobiłam już sobie jakąś markę w wirtualnym świecie i jestem z nicka rozpoznawalna;)

(Sama się dziwie swojej skromności...)

Jako czarownica przybrałabym imię Nerissa ponieważ imię to kojarzy mi się z moim dzieciństwem i z moją ulubioną postacią. Mam do tego imienia pewien sentyment, który pomimo dużego upływu czasu wciąż pozostał.

A ja nazwałabym się Arabella - z jednej strony poważne, a z drugiej delikatne, ale budzące respekt. I taką byłam bym czarodziejką delikatną i sprawiedliwą, pomocną ale i budzącą respekt. Mogłabym zrobić tyle dobrego, ale pod jednym warunkiem, że osoba której pomogłabym podałaby pomocną dłoń następnej. Taki łańcuszek dobrych czynów :) dzięki temu każdy mógłby być Czarodziejem, Dobrą Wróżką:)

Zostałabym przy moim nicku "Tanashi". Moim zdaniem brzmi to dość tajemniczo, a znajoma stwierdziła ostatnio, że kojarzy jej się z ziołem. Reasumując : Tanashi, magia, zioła. Do tego jeszcze czarny kapelusz i duży kociołek. Czego chcieć więcej?

Moje imię brzmiałoby po prostu... Czarownica. Zabawa w imiona jest tutaj zbędna, bo bezwzględu jak ciekawe i intrygujące byłoby "moje nazwanie" ludzie i tak wołaliby na mnie "CZAROWNICA!", prawda?

Lilith będąca uosobieniem bezwzględnie demonicznej patronki czarownic to idealne imię, by każdemu kto je wypowiada przechodził zimny dreszcz po skórze.

Nie używałabym imienia. Nie byłoby takiej potrzeby... Ludzie wokół sami nazywają to, czego się lękają. A pewnie miałabym mnóstwo przydomków...

Zadanie nr 6
W czasach staropolskich, podobno każda dziewczyna (i chłopak) marzyła o wielkiej dozgonnej miłości... a o jakiej miłości Ty marzysz?

Nagrodą jest książka "Miłość staropolska Obyczaje, intrygi, skandale", Agnieszka Lisak




Odpowiedzi umieszczajcie poniżej do: 27.11.2011, 9:00
Wyniki ogłosimy 27.11.2011

Przypominam również, że w Warszawie trwają XX Targi Książki Historycznej w Warszawie.

Nagroda wędruje do: anek7
"Dla mnie najważniejsza jest ta zwykła codzienna miłość - może bez fajerwerków, porywów serca, romantycznych uniesień ale za to silna i solidna, na której mogę polegać.
Nie muszę o niej marzyć bo już ją mam - widzę ją w oczach mojego męża i słyszę w szeptanym do ucha wyznaniu mojego synka: "Mamusiu, kocham Cię najbardziej z całego kosmosu..."."

Marzę o miłości odwzajemnionej, nieskończonej, silniejszej od śmierci, prawdziwej i jedynej. Miłości pełnej poświęcej i czułości, w której nie ma rzeczy niemożliwych.

Dzikołak - ponieważ pierwszy trzon zostałby po moim pseudonimie, zaś drugi miałby nawiązanie do wilkołaków, moich ulubionych stworzeń świata fanatastycznego, które kojarzą mi się z magią ;)

Ksiazkowy Mag
Poniewaz ZAWSZE nosze ze soba jakas ksiazke,a aby kogos ukarac nie bede potrzebowal zadnego zaklecia.Wystarczy,ze walne go ksiega w lepetyne!

Wiecznej i namietnej!

Każda miłość jest wyjątkowa i niepowtarzalna. O jakiej ja marzę? O miłości prawdziwej, niezwyciężonej, pełnej zaufania i czułości.

Marzę o miłości silnej, nieskończonej, szczęśliwej, takiej z happy endem.

Nie marzę o miłości takiej jak z bajki, bo nie potrzebuję przesadnie głośnych westchnień czy szaleńczej pogoni za uczuciem. Potrzebuję miłości, którą będę czuła w każdym trzymaniu za rękę, na której będę mogła polegać w każdej złej chwili, o której myśląc będę wiedziała, że to uczucie na miejscu..

O miłości jak z Doriana Greya, zaborczej i nieszczęśliwej, gwałtownej i burzliwej, płonącej oślepiającym ogniem i pozostawiającej gorący popiół, miłości niespełnionej i destrukcyjnej, pozostawiającej tęsknotę i żal, miłości nieracjonalnej, pełnym sercem i duszą. Czymś co się zdarza raz w życiu. Bo życie jest za krótkie by czegokolwiek żałować!