Cytaty Terry Pratchett

Dodaj cytat
Jeśli człowiek wykopie najgłębszy dół, dadzą mu większą łopatę...
Z książek wiele można się nauczyć, choćby tego, jakie imiona nadawać demonicznie sprytnym kozłom.
Miała dobrą śmierć w swoim domu, czego każdemu można życzyć. Czarownice wiedzą, że ludzie umierają, a jeśli uda im się umrzeć po bardzo długim czasie i zostawić świat lepszym, niż go zastały, to powód do radości. Cała reszta to tylko porządkowanie.
Zawsze myślałam, że to ja odejdę pierwsza, bo przecież lubiłam wypić i różne takie. Zwłaszcza różne takie. Tego sobie nie żałowałam.
Jak każda czarownica - potrafiła rozpoznać kłamstwo. *Rozpoznanie prawdy jest o wiele trudniejsze.
Każdy człowiek stanowczo potrzebuje innych ludzi, by podtrzymywali jego człowieczeństwo.
- A ilu mężów właściwie miałaś, nianiu? - zainteresowała się Tiffany.
Niania jakby liczyła w pamięci.
- Trzech swoich, i powiem tyle, że na resztę by mi zabrakło palców.
Czarownictwo to męska robota. Dlatego trzeba do niej kobiet.
Marzenia, które się spełniają, nie zawsze są tymi właściwymi marzeniami.
-Potrafi pan dochować tajemnicy, panie Lipwig?
-Naturalnie, sir. Wielu już dochowałem.
-Znakomicie. Otóż chodzi o to, że ja też. Nie musi pan tego wiedzieć.
Rzuciła mu tylko spojrzenie żony, która znosi drobne wybryki męża, lecz potem wystawia mu za nie rachunek w buduarze.
(...) będą wreszcie mieli "coś własnego". Było to inspirujące marzenie, o ile człowiek nie badał zbyt dokładnie znaczenia takich słów jak pożyczka hipoteczna, spłaty, przejęcie i bankructwo.
Płomyk jarzył się tylko po to, by pokazać ciemność.
Polityka - sekretny klej niepozwalający, by świat rozpadł się w wojnach.
Trudno zrozumieć nic, ale multiwersum jest go pełne.
Gragów, którzy jeszcze żyli, a przynajmniej nie byli zdecydowanie martwi, związano i przeniesiono do wagonu hamulcowego.
(...)Moist kopnął potężnie w górę i trafił, mając jedynie nadzieję, że ten akurat krasnolud nie jest kobietą. Sprzyjało mu szczęście, które tym samym nie sprzyjało gragowi, który upuścił topór, chwycił się za krocze i bez dalszych ceremonii spadł z wagonu na tor.
Na rozkołysanym dachu opancerzonego wagonu Vimes szybko zaczął eliminować przeciwników (...) Na nieszczęście dla atakujących problem ze zjazdem na linie polega na tym, że bardzo łatwo jest przewidzieć miejsce lądowania, i to jest właśnie to miejsce, gdzie atakujący dostaje potężny cios łomem.
Na rozkołysanym dachu opancerzonego wagonu Vimes szybko zaczął eliminować przeciwników (...) Na nieszczęście dla atakujących problem ze zjazdem na linie polega na tym, że bardzo łatwo jest przewidzieć miejsce lądowania, i to jest właśnie to miejsce, gdzie atakujący dostaje potężny cios łomem.
-Osobiście, panie Lipwig, staram się możliwie szybko unieszkodliwić tych, którzy chcą to zrobić ze mną. To całkiem prosta metoda. Nie jest przesadnie wyrafinowana, ale pomaga mi zachować życie.... to plus świadomość, że praktycznie każdy ma krocze, a każda stopa ma but.
Moist walczył dość chaotycznie, ponieważ uważał, że jeśli on nie wie, co zrobi za chwilę, przeciwnik tym bardziej nie wiem. To przecież była bijatyka, walka w zwarciu - a takich nikt nie kontroluje. Równie dobrze można by próbować pokierować huraganem.
W pomieszczeniu znajdował się osobnik będący prawnikiem, w dodatku takim, który może człowieka zabić jednym ciosem.
Jaka jeszcze niewielka rzecz zmieni świat, ponieważ mali majsterkowicze ciągle przy nim majstrują?
(...)Moist kopnął potężnie w górę i trafił, mając jedynie nadzieję, że ten akurat krasnolud nie jest kobietą. Sprzyjało mu szczęście, które tym samym nie sprzyjało gragowi, który upuścił topór, chwycił się za krocze i bez dalszych ceremonii spadł z wagonu na tor.
... zanim zwiędnie jak morał z wczorajszego kazania.
Podobno w Czteriksach żyje gość, który rzuca tak precyzyjnie, że bumerang kupuje mu poranną gazetę i z nią wraca.
Wykonawcy" Harry'ego mieli w bójce przewagę nad przeciętnym żołnierzem czy policjantem, ponieważ tamtych nauczono przestrzegania reguł, natomiast większość chłopców Harry'ego nie wiedziała nawet, jak się to słowo pisze.
Ona (bogini Pippina) wie, że wszechświat, choć potrzebuje reguł i stabilności, wymaga także domieszki chaosu, czegoś nieoczekiwanego i zaskakującego. Inaczej byłby mechanizmem; cudownym mechanizmem, regularnie odmierzającym stulecia, ale nic innego by się w nim nie działo.
Później, kiedy Moist zakończył dyskusję z tańczącymi muchomorami oraz panem Juhaczem, który bardzo zabawnie potrafił zjeść własną twarz, stopy Moista samodzielnie odszukały jego łóżko i poczłapały jak para starych osłów. Po drodze skorzystał z uprzejmości sierżanta Colona i kaprala Nobby'ego Nobbsa, którzy najwyraźniej spotkali go tuż przed jego domem, jak z przejęciem tłumaczył coś własnym kolanom. I według Nobby'ego pilnie słuchał, co mają do powiedzenia.
-Nigdy dotąd nie miałem imienia - odparł koń w zadumie. Zawsze byłem tylko koniem. Ale to przyjemne uczucie wiedzieć, kim się jest. Zastanawiam się, jak sobie bez tego radziłem przez ostatnie dziewięćset trzy lata. Dziękuję, panie Lipwig.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl