Cytaty "Paulina Świst"

Dodaj cytat
Wiedziała, że porady miłosne to dla mnie tylko dobra zabawa. Nie utrzymam się z tego. Najważniejszy był "Śledczy". Dorota nie może mi go zabrać. Pracuję na tę markę i na swój pseudonim od lat.
Taa, nie może. Ta zazdrosna, atencyjna pizda nie tylko może, ale też zrobi to z prawdziwą przyjemnością, jeśli nie ogarnę swojej kuwety.
Obróciła w moją stronę telefon z najnowszym artykułem konkurencyjnej gazety. A jego autorem był złośliwy fiut, z którym ja i Artur chodziliśmy do szkoły. Totalnie nie wiem czemu, ale odkąd zaczęłam pisać, miał na mnie uczulenie. A teraz na dodatek wygrzebał jakąś korupcyjną aferę, o której ja nie wiedziałam NIC!
Może mnie zjebać, takie jej prawo jako szefowej. Ale wolałam od razu pokazać, że znam granice i na ich przekroczenie jej nie pozwolę. Nadal połowa gazet w tym kraju dałaby się pokroić na plastry, żebym dla nich pisała.
Bożenka parsknęła śmiechem, grożąc mi jednocześnie palcem. Moja kochana, porządna, ruda małpa! Ciekawa byłam, kiedy wyszoruje mi usta szarym mydłem za te wszystkie moje bluzgi.
- Pierdolenie o Szopenie. - Zatrzasnęłam laptopa. - To na nic. Nie umiem. Po prostu nie umiem.
Muszki nie widziały ani ogromnej pajęczyny, ani tkającego ją pająka... Anioł wykaligrafował ostatnie nazwisko na liście i odłożył wieczne pióro. Czas zacząć polowanie!
Mniej poważnie. Dziękuję sobie, że dałam radę. Jak by zaśpiewał nasz wieszcz narodowy Zenek: "Jak do tego doszło, nie wiem", ale znów się udało.
Pewność siebie i arogancję oddziela cienka linia. Nie wywal się o nią.
Jeśli myślał, że odpuszczę mu taką akcję i to tak szybko, to chyba zwiedzał jakąś budowę i oberwał na niej w łeb luźno wiszącą cegłą.
Zaczynałem rozumieć, dlaczego tak ją uwielbiali. Znałem dziewczyny ładniejsze od niej, ale takiej mieszanki bystrości, ironii, perwersji i seksapilu nie widziałem u żadnej innej kobiety.
Czułem się trochę jak w Procesie Kafki. Od kilku godzin usiłowałem wytłumaczyć wszystkim, że nie jestem wielbłądem. A ci debile nie dość, że mnie nie słuchali, to jeszcze chcieli posadzić mi na plecach amerykańskiego turystę i wysłać na spacer wokół piramid.
- Nie ja zacząłem. Pański funkcjonariusz wygląda o wiele gorzej. - Uśmiechnąłem się perfidnie. - Zęby nie trawa, dwa razy nie rosną.
- Iga... - zacząłem zachowawczo.
- Nie Iguj mi, kurwa! - odpowiedziała natychmiast.
Niby wiedziałam, że ludzie, którzy wkładają palce do gniazdek elektrycznych, nie zapinają pasów czy prowokują drapieżniki to... debile. Czemu więc w stosunkach damsko męskich zawsze nie mogłam się powstrzymać przed podobnymi zagrywkami.
Kolano bolało niczym oglądanie na trzeźwo TVP.
- Mój ex też twierdził, że ma wobec mnie uczciwe zamiary. A potem się okazało, że ma charakter niczym syn diabła i motopompy - wypaliłam szczerze.
Jak mi coś nie pasuje, to tego nie czytam i tyle. Poza tym nie jestem zupa pomidorowa, żeby mnie wszyscy lubili.
- Kurwa, masz minę jak wróżka. Postaw mi jeszcze tarota z tą tajemniczą miną i powiedz, żebym uważał na czterozębne nietoperze.
Maniek i Staszek, czyli moi koledzy, byli warszawskimi poukładanymi mecenasami. Ale w przeciwieństwie do większości kolegów po fachu nie mieli kija w dupie.
To ostatni drink. Bo inaczej przegnę. A kiedy popłynę, to uznam, że mogę robić, co chcę, a jutro bardzo, ale to bardzo tego pożałuję.
Od razu poczułam, że słupek w mojej głowie, który odpowiadał za wskazywanie poziomu zainteresowania danym facetem, wyjebał w kosmos niczym inflacja. To nie tylko się nie skończy dobrze. To skończy się źle...
Zawsze żałowałam, że nie miałam okazji, żeby się z nim pożegnać. Rozjebał wszystko tak nieoczekiwanie i w tak epickim stylu, że spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba.
Czasem miałem dosyć własnych kłamstw. Oblepiały mnie jak jakiś pierdolony kokon. I chwilowo nawet to, że ich cel był słuszny, nie miało wpływu na to, że czułem się jak gnida.
Gdybyś mnie nie prowokowała i wtedy, i dziś, to w łóżku byłoby milutko.
Jak chce, żeby mi było milutko to idę do SPA na rytuał Milk & Honey.
Wszyscy popełniamy błędy. Oby twoim wrogom zdarzało się to częściej niż Tobie.
-Prokurator zapytał mnie, co robiłem dwudziestego ósmego marca dwa tysiące dwudziestego pierwszego roku o godzinie dziewiętnastej trzydzieści…
-No i?- dopytałam
-Odpowiedziałem, że siedziałem w swoim biurze z kalendarzem w ręku i patrzyłem na zegarek.
Kiedy nie zależy ci na niczym, niczego nie można ci zabrać.
Grasz w głupie gry, to wygrywasz głupie nagrody.
Całkiem niezłe to są schabowe w barze mlecznym. Ty jesteś, niunia, wyjątkowa.
Twój kuzyn jest intrygujący jak siedemset dwudziesty odcinek Klanu.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl