Cytaty Natasza Socha

Dodaj cytat
Kiedy jest się chorym, człowiek jest jak plaster miodu, przyciąga wszystkie możliwe sposoby na pozbycie się tego, co niepotrzebne.
Każda konfrontacja jest lepsza niż odkładanie uraz na bok , pielęgnowanie ich , podlewanie i troszczenie się , żeby mogła urosnąć do rozmiarów pozwu rozwodowego
Boże Narodzenie ma to do siebie, że zawsze jest niespodzianką. Nieważne, jak bardzo się do niego przygotujemy i jak precyzyjnie wszystko zaplanujemy.
Bo dziecko to uwidoczniona miłość
Zrozumiała, że życie nie składa się z samych doniosłych momentów, tego, co spektakularne i dramatyczne, ale tworzą je te małe, ciche chwile, które nadają mu sens i głębię. Może to właśnie w tych krótkich przebłyskach, kiedy jej matka ją rozpoznawała, śmiała się i wspominała przeszłość, kryła się prawdziwa magia.
- Legenda mówi - zaczął - że fontanna ma moc zatrzymywania czasu. Ludzie, którzy zgubili gdzieś swoje marzenia, przychodzą tutaj, patrzą w wodę i odzyskują to, co utracili. Jak? Tego nie wiem, każdy na swój sposób. Ale to miejsce działa jak zaklęcie, które łączy przeszłość z teraźniejszością.
Ale to Wenecja pojawiała się najczęściej. Miasto na wodzie, gondole unoszące się na weneckiej lagunie, niezliczone mosty, pistacjowe cannoli, które można jeść, siedząc na murku i dotykając bosymi stopami wody. Jaśmina nie wspomniała ojcu, że znalazła te zapiski. Bo to właściwie były raczej zapiski niż pamiętnik. Luźne notatki o tym, za czym Marianna tęskni najbardziej, co powoduje, że jej serce bije trochę mocniej.
Klementyna tymczasem patrzyła to na jedno, to na drugie i uśmiechała się pod nosem. Jeśli czegoś życzyłaby Jaśminie w te święta, to odnalezienia spokoju. A ten zazwyczaj jest ukryty w ramionach drugiej osoby.
Nie było wiadomo, czy mama spędzi święta z nimi. Ktoś kiedyś powiedział jej, że nie sposób zrozumieć słów „tęsknię za tobą”, dopóki sięgając po czyjąś rękę, nie trafi się w próżnię. Dopóki na pytanie, co jemy na kolację, nie odpowie głucha cisza. To, co wcześniej brzmiało dla niej jak abstrakcyjna fraza, nagle stało się rzeczywistością — rzeczywistością, w której każdy oddech, każdy gest przypominał Jaśminie o braku.
Agre­sja też cza­sem po­ma­ga przyj­rzeć się kło­po­tom z bli­ska. Prze­cież on sam tego uczy! Każda kon­fron­ta­cja jest lep­sza niż od­kła­da­nie uraz na bok, pie­lę­gno­wa­nie ich, pod­le­wa­nie i trosz­cze­nie się, żeby mogły uro­snąć do roz­mia­rów pozwu roz­wo­do­we­go.
Życie nie po­le­ga na wi­zu­ali­za­cji. Na wy­obra­ża­niu sobie sie­bie lep­szej, pięk­niej­szej, bar­dziej speł­nio­nej. Życie jest huś­taw­ką na­stro­jów, jest wa­ha­niem, jest ro­bie­niem trzech kro­ków na­przód i dwóch wstecz. A cza­sem od­wrot­nie. Jest tań­cem na linie i po­czu­ciem za­gro­że­nia wy­mie­sza­nym z mo­men­ta­mi ab­so­lut­ne­go szczę­ścia. Jest nie­zde­cy­do­wa­niem. Łzami i śmie­chem. W tym tkwi jego urok, a nie w nie­koń­czą­cej się nir­wa­nie.
Lu­dzie czę­sto są dla sie­bie mili z po­bu­dek czy­sto ego­istycz­nych.
Dla­cze­go le­ka­rze uży­wa­ją za­wsze ta­kich trud­nych słów, z któ­rych two­rzą jesz­cze trud­niej­sze zda­nia? Czy oni nie ro­zu­mie­ją, że prze­cięt­ny czło­wiek nie ma zie­lo­ne­go po­ję­cia, co to wszyst­ko zna­czy, ale jest na tyle świa­do­my, żeby wie­dzieć, że nie jest do­brze? Im trud­niej­sze słowa, tym gor­sze ro­ko­wa­nia.
Już nawet czuł na sobie te spoj­rze­nia mi­lio­na in­nych ko­biet, po­gar­dli­we i pełne nie­na­wi­ści, że za­cho­wał za­cho­wał się tak skan­da­licz­nie ty­po­wo, tak prze­wi­dy­wal­nie dla swo­jej płci, po raz ko­lej­ny udo­wad­nia­jąc ca­łe­mu świa­tu, że męż­czy­zna to sy­no­nim dupka. Nie­sta­ły w uczu­ciach, zmien­ny jak ko­bie­ta w cza­sie me­no­pau­zy, la­bil­ny emo­cjo­nal­nie, wiecz­nie go­nią­cy ja­kie­goś kró­licz­ka.
By­wa­ją bo­wiem takie mo­men­ty w życiu, kiedy druga osoba bar­dzo się przy­da­je, nawet jeśli na co dzień cięż­ko jest z nią wy­trzy­mać.
Podobno "wiosna" i "nadzieja" to synonimy. Prawda jest taka, że nadzieja nie rozpływa się latem, nie leży odłogiem jesienią ani nie umiera podczas mroźnej zimy. Ale żadna z tych pór roku nie może się równać z siłą nadziei, którą daje wiosna.
Emilia przypomniała sobie słowa matki, że w małżeństwie trzeba mieć anielską cierpliwość i diabelską wytrwałość.
W głębi duszy wszyscy tęsknimy za kimś, kto nas kocha, troszczy się o nas i docenia za to, kim jesteśmy. Pragniemy mieć rodziców, którzy nas chronią, gdy jesteśmy w niebezpieczeństwie, i wyciągną rękę, gdy tego potrzebujemy. Pragniemy mieć rodziców, którzy reagują na nasze prawdziwe potrzeby, zamiast narzucać nam swój własny plan. Tęsknota za " idealnymi rodzicami" jest najbardziej naturalnym ludzkim pragnieniem, które nosimy w sobie od dnia narodzin.
Nawet największe miasto jest za małe na odmienność.
Wszyscy chcemy gdzieś przynależeć. Ale czasami poczucie przynależności pojawia się tylko wtedy, gdy coś poświęcimy. Aby zostać zaakceptowanym przez członków rodziny, być może trzeba się kontrolować. Ukrywać swoje prawdziwe ja i nie pozwalać sobie na robienie rzeczy, które chce się robić i które uważa się za słuszne. Czasami trzeba chować się w głąb siebie, bo tylko wtedy nie poczujemy piekącego bólu ostracyzmu. Niewielu potrafi żyć na krawędzi aprobaty, ryzykując zepchnięcie w przepaść. To chyba normalne. Chcemy należeć do stada. Mieć poczucie, że za nami stoi ktoś, kto w razie upadu nas złapie.
Kiedy w naszym życiu jest coś, w obronie czego jesteśmy gotowi wystawić się na pośmiewisko, wtedy przestajemy przejmować się opiniami innych. Jak na ironię, wtedy też ludzie zaczynają nas szanować.
Dzisiaj mogę powiedzieć, że uroda jest najbardziej wyrafinowaną sztuczką natury. Człowiek skupia się na tym, co piękne, i przegapia to, co złe. Brzydkie, wstrętne, groźne.
Jesteśmy zaprogramowani tak, by dbać o to, co myśli o nas drugi człowiek. Nawet ktoś, kto kocha siebie, najpierw słucha tego, co mają do powiedzenia inni, i to na ich opinii bardziej mu zależy niż na własnej.
Człowiek chce czuć się widziany, słyszany i otoczony opieką. To dlatego zależy mu na tym, co o im myślą inni.
Do wszystkich ludzi, których denerwuje padający deszcz, zbyt głośno szeleszcząca gazeta czy spóźniający się tramwaj. Do tych ludzi, którzy kłócą się o nic. Lub o włosy kota na poduszce. O smak rosołu. Raz jeden przejdźcie się korytarzem szpitala onkologicznego. Odział dziecięcy. Raz jeden...
Dlaczego życia nie można przeżyć na własnych warunkach? Wybrać sobie kilka opcji i, lawirując między nimi, mieć radość z tego, że przez kilkadziesiąt lat człowiek bierze udział w jakiejś fajnej imprezie.
-Wiesz, ile osób nie dostrzega tęczy? Bo nigdy nie patrzą w górę. Wolą potykać się o różne niepowodzenia, narzekać na zły los i wbijać wzrok w ziemię. Słyszą burzę, widzą błyskawice. A przecież tęcza pojawia się właśnie w takich momentach (...) Nie kiedy jest błękitne niebo i świeci słońce, tylko podczas grzmotów i deszczu.
W samotności nie da się żyć, ale można w niej umierać. Śmierć jest intymnością. Kładka prowadząca na drugi brzeg jest w stanie pomieścić tylko jedną osobę i najwyraźniej jest w tym jakiś sens.
Człowiek staje się dorosły nie wtedy, gdy ubrania robią się dla niego za ciasne, ale gdy wyrasta z własnego egoizmu.
Chorobliwa zazdrość nie jest wprawdzie pojęciem medecznym, ale gdy dochodzi do przekroczena ogólnie przyjętych granic, można mówić o pewnym rodzaju schorzenia, Kiedy zazdrość staje się obsesją, głównym przedmiotem myśli, a wręcz determinantem warunkującym część zachowań, może okazać się niebezpieczna.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl