Cytaty Jakub Bączykowski

Dodaj cytat
Cały czas nie mogłem się pozbyć uczucia, że w stolicy wszystko się dzieje szybciej. Nawet w sobotni wieczór ludzie sprawiali wrażenie, że się gdzieś spieszą. Gdzie się można aż tak spieszyć w weekend?
Nawet nie pamiętam, kiedy zadaliśmy sobie pytanie, czy moglibyśmy kogoś zabić dla miłości. Nie wiedziałem, czy to była kwestia alkoholu, ale obydwaj zadeklarowaliśmy, że zbrodnia w imię uczucia mieściłaby się w granicach naszej moralności.
TAK, chciałam odejść godnie.
Najbardziej niesamowite w momencie, kiedy usłyszałam diagnozę, było jednak to, że zaczęłam obsesyjnie myśleć o wszystkim, czego w życiu nie zrobiłam i czego już na pewno nie miałam szans zrobić.
Lekarz jeździł po monitorze obgryzioną końcówką długopisu, coś mi tłumacząc, a ja już go w ogóle nie słuchałam. Ze wzrokiem wlepionym w mojego zabójcę zaczęłam się zastanawiać, co będę musiała załatwić przed śmiercią. Ministerstwo Samotności, w którym urzędowałam przez większość życia, zawsze było przygotowane na tę chwilę.
I kiedy tak spokojnie o wszystkim zapominałam, na środek stołu wskoczyła Kleo i zaczęła pic wodę z mojej szklanki. Właśnie dlatego nigdy nie chciałam mieć kota!
Zawsze fascynowały mnie sytuacje, w których ludzie dzielący jedną przestrzeń, oddychający tym samym powietrzem całkiem inaczej odbierali otaczające ich bodźce.
Jeszcze kilka tygodni temu wydawało mi się, że nie mogło mnie spotkać nic trudniejszego niż stawienie czoła własnemu umieraniu. Los bywa jednak okrutny. Nadchodząca śmierć nie robiła na mnie takiego wrażenia jak problemy piętrzące się na ziemskim padole.
Czułam się jak piłka do gry w zośkę - skopana przez wszystkich. Trudno było mi podjąć choćby próbę poukładania sobie w głowie nawału informacji, które do mnie docierały.
Poszedłem za nim. Przed wyjściem na zewnątrz puściłem jego dłoń. Nie czułem się komfortowo, chodząc publicznie za rękę z mężczyzną.
Damian płakał co wieczór przez kilka miesięcy. Za każdym razem mocno go wtedy przytulałem. Kiedy w końcu któregoś dnia oznajmił, ze wychodzi spędzić czas ze znajomymi, odetchnąłem trochę z ulgą.
Spacerując po słynącym z cebularzy mieście, zawsze odczuwałam radość, że pochodzę właśnie z tej części Polski. I to bynajmniej nie z powodu tego flagowego wypieku, po którym kiedyś wymiotowałam całą noc. Hołdys, Kozidrak czy Urszula - z Lublina pochodziło wielu muzyków.
Dobrze, że podjęłam decyzji o dodatkowym leczeniu. Gdyby mi jeszcze do tego wypadły włosy, to już zupełnie bym nie poznawała swojego odbicia. Uznałam, że jedynym plusem tego wszystkiego jest fakt, że nie będę miała wątpliwej przyjemności bycia starą babą. I tak nie miałby mi kto podawać tej słynnej szklanki z wodą.
Mrużąc oczy, patrzył w stronę mężczyzn. Jego kości policzkowe tak się napięły, że myślałem, że zaraz pęknie skóra. Gdyby wzrok mógł zabijać, to już by nie żyli...
Po przebudzeniu z nieplanowanej drzemki czułem się złodny, czyli i zły, i głodny.
Nigdy nie chciałam mieć dzieci. Nie stała za tym jakaś wielka teoria czy ciągnące się w nieskończoność rozterki. Po prostu nie. W moich relacjach z mężczyznami od samego początku stawiałam sprawę jasno. I pewnie tez z tego powodu większość z nich kończyła się, gdy informowałam ich, że nie planuję potomstwa.
Wpatrując się w telefon, zastanawiałam się, jak zacząć rozmowę z mężczyzną, któremu kilkanaście lat temu musiałam tłumaczyć, że Lenin i Stalin to dwie różne osoby, a Ganges to nie przyprawa.
Wróciłam do siebie. Do swojego pustego mieszkania. Do samotności, do której z roku na rok coraz bardziej się przyzwyczajałam. W końcu ją pokochałam, a może raczej zaakceptowałam. Nie wyobrażałam już sobie życia z kimś u boku.
Serce waliło mi jak szalone. W drodze do szpitala liczyłem, że może przy czwartych odwiedzinach będzie inaczej. Że uda mi się choć odrobinę zaakceptować rzeczywistość. Jednak z wizyty na wizytę robiło się coraz ciężej.
Gdybym wtedy wiedział, jak dramatyczne chwile nas czekają, na pewno przytuliłbym się do swojego ukochanego taty jeszcze mocniej. I dłużej. I poszedłbym z nim pobiegać. A później na obiad. I nigdzie bym nie wyjechał.
Niestety, nie wiedziałem.
Kiedy mama nas zostawiła, ojciec wyznaczył sobie priorytety i konsekwentnie się ich trzymał. Na pierwszym miejscu byłem ja, na drugim bieganie, a na trzecim jego posada wicedyrektora w lubelskim liceum.
Mimo że opiekę nad moim kotem można by zaliczyć raczej do obowiązków, to czułam, że tata lubi się nim zajmować. Zawsze zabierał go do siebie do domu i Kleo wracała grubsza, przekarmiona.
Dopiero teraz udało nam się znaleźć wolny weekend, kiedy mogliśmy wyjechać z Lublina i spędzić czas tylko we dwóch. Wybór padł na Warszawę. Nowoczesna stolica zawsze pociągała mnie ilością rozrywek i dobrego jedzenia.
Kiedy przekroczyliśmy próg pokoju, zobaczyłem rozmyte sylwetki, które w zwolnionym tempie podnosiły się z łóżka. Dwóch mężczyzn i kobieta. Albo dwie kobiety i mężczyzna. Albo trzech mężczyzn. Nie wiedziałem już niczego.
Miałem wrażenie, jakby jego twarz się rozpuszczała. Ściany spływały ku podłodze, a marmurowe schody falowały.
Czułem działanie psychoaktywnych substancji, których sobie nie żałowałem. Hektolitry kawy, morze alkoholu, leki przeciwbólowe.
Pusta sala bilardowa w piwnicy domu prezesa zagranicznego banku intensywnie pachniała starym drewnem i drogą whisky.
A awanturki lubiłem robić. Nawet kochałem. Mógłbym wręcz żyć z robienia awantur na zawołanie. Niestety nikt nie chciał za to płacić.
Ja nawet nie wiem, czy to jest śmieszne, czy straszne, że w twojej głowie rodzą się takie rzeczy.
Słyszałem, jak w środku pękają i zawalają się ściany. Imponująca siła płomieni nie pozostawiała złudzeń co do swojej potęgi.
Zostaliśmy zahipnotyzowani głębią błękitnych oczu wikarego.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl