Całkiem niedawno miała miejsce premiera drugiej części dylogii pt. ,,Intymne życie Adama P.’’, a teraz w czerwcu ukazała się kolejna książka ,,Thomas staje się wilkiem’’. Z tego co pamiętam z naszego poprzedniego wywiadu, pracuje Pan na co dzień w szkole. Skąd Pan bierze na to wszystko czas?
Ha ha ha! Tak naprawdę ‘’Thomas staje się wilkiem’’ został napisany z 3 lata temu. W tym roku tylko go wydałem. Rzeczywiście w trakcie roku szkolnego ciężko jest pisać. Z utęsknieniem, podobnie jak uczniowie, czekam na wakacje.
To już druga książka wydana bez wydawcy drogą selfpublishing. Czy mógłby nam Pan zdradzić, skąd ta decyzja?
Selfpublishing jest znany i ceniony zwłaszcza za granicami naszego kraju. Ubolewam nad tym, że w Polsce wielu ludzi uważa, że jak coś zostało wydane przez selfpublishing, to na pewno jest to kiepska powieść. Nic bardziej mylnego! W moich książkach wydanych metodą tradycyjną – przez wydawnictwo – znajdzie się więcej błędów niż w selfpublishing. Książki wydawane metodą self również przechodzą wszystkie etapy, tak jak w tradycyjnym wydawnictwie.
Zdecydowałem się na selfpublishing, ponieważ tradycyjny wydawca nie dbał o moją promocję. Do tego dochodził brak kontaktu z wydawcą. Skoro i tak cała promocja spoczywała na mnie, to po co mi wydawca? Dziś udostępnić książkę może każdy. Nawet w druk nie trzeba inwestować pieniędzy, ponieważ istnieją platformy, które oferują sprzedaż i drukują egzemplarz dopiero w momencie, gdy ktoś zakupi książkę.
Oczywiście moje powieści drukuję, ponieważ jest wielu zwolenników tzw. papieru, a przecież na e-booku nie postawię autografu :)
Wspomniał Pan o drodze jaką książka musi przejść, by ukazała się drukiem. Opowie nam Pan o tym?
Oczywiście! W pierwszej kolejności należy napisać książkę. Po jej ukończeniu warto ją odłożyć na jakiś czas, by po kilku miesiącach do niej wrócić i spojrzeć jeszcze raz, nazywam to redakcją autorską. Później wysyłam taką surową książkę beta-czytelnikom, którzy po przeczytaniu, odsyłają mi informację zwrotną. Ich zadanie polega na wyłapywaniu nieścisłości fabularnych, lub jakiś nudnych/niepotrzebnych fragmentów. Dopiero po tym nanoszę ostatnie zmiany i wysyłam do profesjonalnej redakcji.
W międzyczasie grafik, według moich wskazówek, ale i tez upodobań czytelników, tworzy okładkę do książki. W zależności na jaką się zdecydujemy. Na przykładzie ‘’Thomasa’’ był to projekt frontu, tyłu, grzbietu oraz barwionych brzegów. Wszystko oczywiście musi być zrobione według wytycznych drukarni.
Wracając do redakcji… Redaktor kreśli, wywala, dopisuje, każe coś zmienić i tak kilka razy. W momencie, gdy książka przejdzie już ten trudny proces, zaczynamy korektę. Znów profesjonalny korektor wyłapuje wszystkie błędy, literówki, powtórzenia. Następnie książka przechodzi korektę autorską. W momencie, gdy nie ma już błędów, przesyłam książkę do profesjonalnego składu.
Tekst jest składany i łamany – czyli przygotowywany do druku. Taki gotowy plik PDF przychodzi do autora i korektora. Ponownie szukamy błędów, ponieważ podczas składania powstają różne błędy np. tzw. lustra. Zaznaczymy w pliku ostatnie poprawki i ponownie przesyłamy do składu. Wtedy, w tym finalnym momencie, składaczka dodaje strony od grafika, a plik trafia do drukarni. W międzyczasie składaczka robi pliki pod czytniki Epub, Mobi, PDF.
Jak widać jest to żmudna i pracochłonna praca wielu ludzi. Nad książką nie pracuje nigdy jedna osoba, nawet wydawana metodą self.
Czyli mamy gotową książkę, wszystkie formaty. Teraz wystarczy ją tylko opublikować?
Tak, publikacja e-booka nie sprawia większych problemów. Jednakże to tak naprawdę początek przygody!
Początek…?
Tak, ponieważ prawdziwym wyzwaniem jest promocja i sprzedaż… W samej Polsce powstaje kilka/kilkadziesiąt tysięcy nowych książek w jednym roku! Jak się wybić? Oto jest pytanie… Sam jeszcze nie rozwikłałem tej zagadki, próbuję różnymi metodami. Niestety, nawet bardzo dobra książka, a taką została okrzyknięta dylogia ‘’Intymne życie Moniki i Adama P.’’ na portalu lubimyczytać osiągając średnią ocen 8.5, a w nakanapie.pl nawet ponad 9, nie sprzeda się sama. Promocja, marketing, uderzanie do różnych mediów, blogerów, itd. pochłania ogromną ilość czasu.
Pisanie to tak naprawdę 30%, resztę autorom zajmuje marketing.
Czy w takim razie nigdy nie wróci Pan do tradycyjnego wydawcy?
Nie mówię nie, tym bardziej, że pewne projekty, którymi zajmę się po wakacjach, będą opierały się na współpracy z innym autorem. Podjęliśmy wspólną decyzję, że wydamy to w oparciu o tradycyjny model. Jednak o tym, na razie nie wolno mi mówić… :)
Na koniec proszę nam jeszcze powiedzieć, jakie są koszta wydania książki metodą selfpublishing?
Tu nie ma jednoznacznej odpowiedzi, naprawdę. Są różne ceny za grafika, redakcję, korektę, a nawet finalny druk. Wszystko zależy od tego, jak ma wyglądać nasza książka. Jeśli np. wymyślimy sporo uszlachetnień, koszt druku może wynieść nawet 15 zł (lub więcej!) za sztukę. Dużo też zależy od nakładu – im mniejszy tym większa cena za 1 egzemplarz. Powiem tak, bez kilku tysięcy złotych, które można przeznaczyć na wydanie, nie ma co zabierać się za self, lepiej próbować u tradycyjnego wydawcy. Liczmy się jednak wtedy z tym, że w zasadzie nie mamy nad naszą książką kontroli – to wydawca wymyśli nam okładkę, to wydawca zadecyduje o cenie, dystrybucji, itd. A przede wszystkim zaproponuje nam tak niski procent ze sprzedaży, że nawet przy sprzedaży dwóch-trzech tysięcy sztuk rocznie, nasze konto dalej będzie świeciło pustkami…