Magia w okruchach codzienności… o literaturze, pasjach i życiu z Jakubem Małeckim.

Autor: Johnson ·13 minut
2021-05-02 14 komentarzy 46 Polubień
Magia w okruchach codzienności… o literaturze, pasjach i życiu z Jakubem Małeckim.

Jakub Małecki, utalentowany pisarz młodego pokolenia, urodzony w roku wypuszczenia do kin „Konopielki” i powstania zespołu Kult. Pisarz, który zaczynał od fantastyki, by ostatecznie odnaleźć się w powieściach obyczajowych, zwanych przez wielu magicznymi. Oprócz dotychczas wydanych dziewięciu powieści, to także autor wielu opowiadań publikowanych w antologiach. Nominowany do literackiej nagrody „Nike” wciąż pozostaje „zwykłym” pisarzem, bez celebryckich nawyków w cieniu swojej własnej popularności.


Kim jest Jakub Małecki i jak powstają jego książki? Jakie są jego cele, ambicje, marzenia i jak sam o sobie mówi?
Zapraszamy do rozmowy nakanapie!


M&B: W wywiadzie do Książki. Magazyn do czytania powiedziałeś :
„Ktoś się w końcu połapie, że nie jestem pisarzem.” Są szkoły kształcące aktorów, malarzy, muzyków. Nikt nie kształci pisarzy jako takich. Wyrastają oni niejako z innych kierunków, są pokłosiem doświadczeń, zdolności językowych i umiejętności widzenia świata. Co to w ogóle znaczy BYĆ PISARZEM?

JM: Rzeczywiście bardzo długo nie mogłem przyzwyczaić się do myśli, że jestem pisarzem, ale ponieważ zawodowo od wielu lat zajmuję się tylko tym, a moje książki zyskują jakieś tam powodzenie, to chyba naprawdę nim jestem. Moje wątpliwości zawsze wynikały z tego, że ja mam wykształcenie bankowe i jestem takim zwyczajnym do bólu chłopakiem, a wydawało mi się, że to zupełnie nie pasuje do takiego niezwykłego zajęcia. Towarzyszyło mi przekonanie, że pisarzami zostają ludzie fajniejsi niż ja.

M&B: Skąd wziął się talent/kunszt pisarski Jakuba Małeckiego? Brałeś udział w kursach pisania czy wyznajesz zasadę by po prostu pisać, pisać i jeszcze raz pisać… ?

JM: Moim jedynym nauczycielem pisania były książki. Od dziecka kochałem czytać, przebywać w tych fascynujących, obcych światach. Jeśli cokolwiek nauczyło mnie pisania, to prawdopodobnie czytanie, bo nigdy nie miałem nic wspólnego ze środowiskami artystycznymi, nie chodziłem na żadne kursy creative writing, nie czytałem podręczników pisania itp.

M&B: Są tacy, którzy uważają, że nie masz warsztatu i piszesz na jedno kopyto. Inni mówią o charakterystycznej manierze zawierania w słowach takiego ładunku obrazu i treści, który jest trudny w odbiorze i powoduje, że staje się on zbyt wydumany, zbyt górnolotny. Mówią, że Małecki pisze dla wybranych. Zgadzasz się z tym?

JM: Jeśli ktoś uważa, że moja książka jest dla niego trudna w odbiorze, to ma rację. A jeśli ktoś inny sądzi, że jest lekka w czytaniu, to też ma rację. Każdy ma swoją perspektywę, swoją wrażliwość, swój gust. Ja mogę co najwyżej odwołać się do faktów, do liczb. Jeśli oceniać po tym, ile osób sięga po moje książki, to zdecydowanie nie są one „dla wybranych”.

M&B: Wiemy, że zazwyczaj nie czytasz recenzji czy komentarzy swoich książek. Nie żyjesz tym wszystkim, co się wokół nich dzieje w Internecie po premierze. Dlaczego?

JM: Ja zawsze byłem bardzo mało pewny siebie, pełen wątpliwości na swój temat, i posiadając taką konstrukcję psychiczną człowiek bardzo przeżywa każdy komentarz czy negatywną uwagę dotyczącą efektów pracy, w którą wkłada absolutnie całe serce. Mam nieznośną tendencję do stawiania znaku równości pomiędzy zdaniem „Pana książka jest trochę nieudana” i zdaniem „Pan jest trochę nieudany”. Nie czytając recenzji, jestem od tego w dużym stopniu uwolniony. Co więcej, choć korzystam z mediów społecznościowych, nie śledzę żadnej pisarki, żadnego pisarza, żadnego bloga, gazety itp. Żyję sobie na bezludnej wyspie i robię swoje, nie oglądając się na innych. Jest to dla mnie zdrowe.

Autor zdjęcia: Marcin Łobaczewski


M&B: A czy kiedykolwiek zdarzyło ci się polemizować z czytelnikami na temat ich spojrzenia na twoją twórczość?

JM: Nie, nigdy nie zrobiłem czegoś takiego.

M&B: Notatki do książek robisz odręcznie. Czasem na kilku, kilkunastu kartkach, w notesach, zeszytach. Na papierze lepiej się „myśli”?

JM: Chyba tak. W ogóle lepiej mi się myśli „analogowo”. Na spacerze, podczas jazdy samochodem itp.

M&B: W zeszłym roku powieść„Rdza” ukazała się w niderlandzkim i słoweńskim tłumaczeniu. W tym ukażą lub już się ukazały kolejne przekłady m.in. na rosyjski („Dygot”), niemiecki („Rdza”, „Saturnin”), węgierski („Ślady”) i macedoński („Rdza”). Jakie uczucia towarzyszą pisarzowi, który ze swoją twórczością idzie dalej w świat?

JM: Niesamowite. Naprawdę niesamowite. Obecność moich książek w innych krajach to było właściwie moje największe marzenie związane z tym, czym się zajmuje. To, co dzieje się teraz wokół mojego pisania w Belgii czy Holandii, a ostatnio również w Niemczech, to naprawdę coś nieprawdopodobnego.

M&B: I w nawiązaniu do poprzedniego: Nie boisz się, że ich treść będzie dla wielu nie do końca zrozumiała i klarowna? Ostatecznie piszesz przecież o naszej polskiej rzeczywistości.

JM: Właśnie tak, bałem się tego, ale okazuje się, że moje lęki były zupełnie nieuzasadnione. Czytelnicy z innych krajów najwyraźniej identyfikują się z moimi bohaterami, przeżywają te ich historie, i nie ma większego znaczenia, że losy ich kraju wyglądały inaczej niż naszego.

M&B: Z wykształcenia jesteś ekonomistą, z zamiłowania pisarzem, zajmujesz się też przekładami z języka angielskiego. Trenowałeś boks i ukończyłeś kurs żeglarstwa, jak sam wspomniałeś: pod wpływem książek, które przeczytałeś. Czy czujesz się spełniony? Czego chciałbyś jeszcze spróbować?

JM: Nie wiem, czy z taką psychiką, jaką mam ja, można w ogóle być spełnionym. Myślę, że bywam spełniony na przykład czasami przez pół godziny. Co do drugiej części pytania, to nie chcę próbować niczego nowego, chciałbym po prostu w pisaniu robić rzeczy niezwykłe. Pisać takie książki, które będą ludzi porywać, nękać, fascynować.

M&B: Czy są jakieś rzeczy, których chciałbyś spróbować „pod fabułę”, żeby dokładniej poczuć kreowanego bohatera? Np. skok spadochronowy albo kurs stolarstwa…

JM: Nie, nie czuję takiej potrzeby. Wydaje mi się, że ponieważ ja sam w sobie zajmuję mało miejsca, to dość dobrze potrafię wczuć się w innego człowieka. Nie muszę jechać na wojnę, żeby pisać o wojnie.

M&B: Zaczynałeś od fantastyki, horroru, obecnie tworzysz bardziej w nurcie obyczajowym. Czy będzie coś więcej? Jest coś, w czym bardzo chciałbyś się sprawdzić?

JM: Mam niezmiennie tę samą ambicję – pisać rzeczy, które nie będą się mieścić w tych kategoriach, które sobie tworzymy. Chciałbym, żeby po lekturze mojej książki czytelnik mówił do siebie pod nosem, że nigdy w życiu nie czytał czegoś takiego.

M&B: Większość pisarzy mówi, że nie ma czasu na czytanie, a jeśli już czyta, to zazwyczaj w celach zawodowych, zbierając materiał do kolejnych powieści. A jak jest z Tobą? Czytasz dla przyjemności? Jaki gatunek wybierasz najczęściej? Czy dociekliwy czytelnik może odnaleźć w Twojej twórczości ślady tych innych lektur? Motywy, bohaterów, nawiązania do zdarzeń/fabuły…

JM: Ja nie wyobrażam sobie życia bez czytania, to jest moja największa pasja. Czytam codziennie i wydaje mi się, że czytam dużo. Na szczęście pisanie w najmniejszym stopniu nie zabiło we mnie miłości do książek.

M&B: W swoich mediach społecznościowych umieszczasz wiele zdjęć książek. Czytasz częściej w oryginale czy polskie tłumaczenia?

JM: Czytam bardzo mało książek współczesnych, i w sumie niewiele polskich. Najczęściej kupuję coś w antykwariacie albo zamawiam na Amazonie. Od kilku lat chyba rzeczywiście więcej czytam po angielsku.

M&B: Podręcznik do języka polskiego, a w nim Jakub Małecki. Jakie to uczucie? Jakub Małecki będzie kształtował wrażliwość młodych Polaków przejmując pałeczkę po Mickiewiczu i Słowackim? Kiedy wpis na listę lektur szkolnych? I którą ze swych książek byś na niej ewentualnie widział?

JM: Główne uczucie, które towarzyszy mi, kiedy myślę o swojej obecności w podręczniku, to niedowierzanie. Przecież to jest jakaś abstrakcja… ja w podręczniku. Oczywiście bardzo bym chciał, żeby któraś z moich książek znalazła się na liście lektur szkolnych, ale nie potrafiłbym tak teraz wybrać, która.

M&B: Małeckość – niektórzy mówią, że to już swego rodzaju styl, niemal kategoria literacka. Charakteryzuje się odnajdowaniem magii w okruchach codzienności. Jak czujesz się ze świadomością, że stworzyłeś coś tak indywidualnego i rozpoznawalnego?

JM: To, że czytelnicy dostrzegają w moich książkach jakąś osobność, odrębność, to jest najlepsza rzecz, jaka mogła mi się przytrafić. Jestem za to bardzo wdzięczny i postaram się nie utracić tej całej „małeckości”.

M&B: Jak bardzo rzeczywistość książkowa jest Twoją rzeczywistością? Czujesz ją w ten sposób, w jaki ją opisujesz? Tak baśniowo, a czasem magicznie?

JM: Myślę, że te światy są bardzo spójne. Ktoś, kto przeczyta pod rząd kilka moich książek, będzie potrafił doskonale wyobrazić sobie, jakim jestem człowiekiem i jak patrzę na świat.

Autor zdjęcia: Tomasz Pluta


M&B: Piszesz powieści bardzo emocjonalne, bardzo ludzkie, według niektórych zdolne nieźle namieszać w uczuciach czytającego. Taka zdolność wymaga ekstremalnej wrażliwości, dużych pokładów empatii. Masz się za człowieka wrażliwego? Łatwo jest zranić, poruszyć Jakubem Małeckim?

JM: Zbyt łatwo. Wiem, że moja nadmierna wrażliwość jest prawdopodobnie moim największym atutem w pisaniu, ale w życiu codziennym bywa czasami nie do wytrzymania.

M&B: Jak dużo finalnie w książce pozostaje tego co początkowo sobie założyłeś? Wiemy, że zdarzało ci się wyrzucać całe fragmenty i pisać je od nowa. Czy kiedykolwiek żałowałeś tego pośpiechu?

JM: Zazwyczaj książka bardzo ewoluuje podczas pisania. Ja rzeczywiście mnóstwo tekstu usuwam, bardzo wiele rzeczy poprawiam i przepisują wciąż na nowo, sama historia często też się zmienia. Myślę, że efekt końcowy najczęściej bardzo mocno różni się od tego, co myślałem sobie o książce na samym początku.

M&B: I w nawiązaniu do wcześniejszego pytania: czy którakolwiek z Twoich książek, w Twoim odczuciu, była lepsza, miała większy potencjał w tej pierwotnej, szorstkiej wersji, niż po poprawkach redakcyjnych?

JM: Gdybym miał wrażenie, że któraś była lepsza w pierwotnej wersji, to starałbym się ją zachować, ale jak dotąd mam poczucie, że w trakcie redakcji zawsze moje książki dużo zyskują. Również dzięki temu, że pracuję ze świetną redaktorką, Joanną Miką.

M&B: Nie wysyłasz fragmentów książek do redakcji, prócz tej, którą obecnie piszesz, o czym mówiłeś w wywiadzie. Dopiero finalny, skończony produkt. W takim razie czy jest ktoś, kto czyta te „początki”? Ktoś, kogo radzisz się podczas pierwszych etapów pisania i czyje zdanie ma dla ciebie znaczenie?

JM: Nikomu nie pokazuję fragmentów książki. Jestem z nią sam od początku do końca, a mój wydawca zwykle nawet nie wie, o czym będzie kolejna powieść. To dla mnie bardzo wygodne, nie mam żadnej presji, żadnych oczekiwań. Piszę z głębi serca i tak, jak chcę.

M&B: W zeszłym roku pojawiły się informacje, że na podstawie „Horyzontu” powstanie film w reżyserii Bodo Koxa, twórcy „Człowieka z magicznym pudełkiem” czy "Dziewczyny z szafy". Możesz zdradzić nam na jakim etapie jest ta adaptacja, bo obecna sytuacja na świecie zapewne nie sprzyja teraz filmowcom? Wiesz już kto wcieli się w rolę Mańka, Zuzy i jej babci. Kiedy poznają ich również twoi czytelnicy?

JM: Scenariusz filmu jest już gotowy, a reżyser jest już po castingach. Znam odtwórców głównych ról, ale niestety nie mogę jeszcze nic zdradzić. Ze względu na sytuację na świecie cały projekt wciąż się przeciąga, ale mam nadzieję, że wkrótce wszystko ruszy do przodu.

M&B: Na jakim etapie pracy tworzysz bohaterów? Czy zanim przystąpisz do pracy masz już cały rys psychologiczny danej postaci, czy to wychodzi tak jakby „w praniu”, w trakcie postępowania akcji?

JM: Myślę, że w większości przypadków to się dzieje samo, jakoś w trakcie myślenia o książce.

M&B: „Dygot”, powieść bardzo doceniana przez czytelników, również o dużym natężeniu ludzkich rozterek, emocji, pasji ,porażek. I tak bardzo rozległy okres fabularny (przeszło 70 lat!). To prawie jak saga rodzinna. Bardzo rzucają się w oczy rustykalne klimaty w powieści. Skąd pomysł na taką książkę? Czy czerpałeś inspirację np. scenami z „Chłopów Reymonta (sceny na polu), czy może trochę z „Malowanego PtakaKosińskiego?

JM: Może wstyd przyznać, ale nie czytałem ani „Chłopów” ani „Malowanego ptaka”. Historie opowiedziane w „Dygocie” były ze mną właściwie od zawsze, a bohaterowie tej książki w dużej mierze wzorowani są na moich bliskich. Można powiedzieć, że w tym wypadku fikcja bardzo mocno zakorzeniona jest w prawdziwej historii mojej rodziny.

M&B: Lektura „Saturnina” wciąż przed nami, ale mówi się, że to najbardziej osobista z Twoich książek. Dlaczego?

JM: Opowiada historię mojej babci i jej brata, ale niejako w lustrzanym odbiciu. To życiorysy, które mogły się wydarzyć, ale się nie wydarzyły.

M&B: Dlaczego akurat Saturnin? To dość niespotykane imię. Choć akurat w naszym polskim kalendarzu „przewija się” prawie przez cały rok (najczęściej w lutym i grudniu). Czy to imię w jakiś sposób jest z Tobą związane, jest ci bliskie?

JM: Trafiłem na to imię, zbierając materiały do książki w Bibliotece Narodowej. Natychmiast uderzyły mnie jego piękno i tajemniczość, dlatego znalazło się ono w tytule.

M&B: Powstaje nowa książka, której tytuł postanowiłeś zdradzić. „Święto ognia” ma być historią baletnicy. Czy tylko? Mógłbyś tak pokrótce zarysować nam jej fabułę?

JM: To będzie książka o bardzo wielu rzeczach, również o balecie, napisana w trochę szalony sposób. Myślę, że może okazać się najbardziej poruszającą ze wszystkich moich opowieści, ale na razie wolałbym jeszcze nie zdradzać nic więcej.

M&B: „Historie podniebne” ukazały się, trochę na zasadzie eksperymentu, w limitowanym nakładzie, o czym wspominałeś w swoich mediach społecznościowych. Zaskoczył cię odzew ze strony czytelników? Czy to właśnie tak duże zainteresowanie wpłynęło na decyzję o wydaniu audiobooka?

JM: Tak, wydawca sądził, że po tę książkę, dostępną tylko w ich sklepie, sięgnie tylko grono najbardziej zagorzałych fanów, a okazało się, że odbiór był znacznie bardziej pozytywny. Stąd decyzja o przygotowaniu audiobooka z takim rozmachem.

M&B: „Historie podniebne” czytasz wraz z Krystyną Czubówną. Jak się Wam współpracowało i czy jej udział w tym projekcie był Twoją propozycją czy wydawcy?

JM: Propozycja wyszła od wydawcy. Dla mnie była to ciekawa przygoda, zwłaszcza, że pani Krystyna to niesamowicie ciepła i sympatyczna osoba. Jest też znakomitą profesjonalistką. Jeszcze nie wiem, na ile mój udział w tym projekcie się sprawdził, bo na pewno czytam znacznie gorzej niż prawdziwi lektorzy. Być może to tylko jednorazowa przygoda. Zobaczymy.

M&B: „Trzeba wybierać to, co sprawia nam przyjemność bo tylko wtedy jesteśmy prawdziwie szczęśliwi”. Czy nigdy nie żałowałeś, że porzuciłeś dotychczasowe „życie” (pracę) dla pisarstwa?

JM: Nie, nigdy, przenigdy.

M&B: Miłośnicy zwierząt. Należysz do nich niewątpliwie. Na Twoim FB i Instagramie często pojawiają się zdjęcia twoich kotów (Glorii, Melmana) oraz psów. Może jakaś powieść, w której zwierzęta odegrają większą rolę?

JM: Mam wrażenie, że zwierzęta są mocno obecne w moich książkach, choćby w „Dygocie”. I pewnie będą jeszcze się w nich pojawiać.

M&B: W dobie dzisiejszych protestów w takiej czy innej sprawie, pandemii, wyborów prezydenckich w różnych krajach, spraw Unii Europejskiej czy globalnej sytuacji wielu pisarzy udziela się w mediach społecznościowych, zabiera głos często opowiadając się po jednej czy drugiej stronie „barykady”. Pisarze stają się „głosem poparcia” korzystając ze swojej popularności. Czy Jakub Małecki często udziela się społecznie?

JM: Właściwie nigdy nie wyrażam publicznie swojej opinii na żadne tematy. Mam wrażenie, że bardzo wiele osób, również pisarzy, nosi w sobie przekonanie, że cały świat czeka tylko na ich komentarz, czy to w sprawie nowego teledysku Lady Gagi, wyborów parlamentarnych, afery w showbiznesie czy tłustego czwartku. Myślę, że bez moich opinii świat doskonale się obejdzie.

M&B: Wielu czytelników, recenzentów nakanapie.pl prędzej czy później marzy o swojej twórczości. Jak dobrze napisać książkę obyczajową, wydobyć te wszystkie emocje, które Tobie udaje się tak zręcznie przelać na papier. Skąd Jakub Małecki czerpie swoje pomysły na książki i jakie wskazówki może dać tym, którzy chcieliby zacząć przygodę z pisarstwem?

JM: Niestety nie będę umiał tu pomóc. Sam nie wiem, jak to się właściwie stało, że zostałem pisarzem. Ja po prostu zawsze kochałem i nadal kocham książki. Tylko tyle.

Jakubowi Małeckiemu bardzo serdecznie dziękujemy za wywiad, Wam za jego lekturę, a tych, którzy nie mieli jeszcze przyjemności obcowania z jego twórczością, zachęcamy do sięgnięcia po nią. Nie zawiedziecie się.

Bartosz Niedźwiedź
Małgorzata Majerczak
× 46 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze

@Fredkowski
@Fredkowski · ponad 3 lata temu
Właściwie nigdy nie wyrażam publicznie swojej opinii na żadne tematy. Mam wrażenie, że bardzo wiele osób, również pisarzy, nosi w sobie przekonanie, że cały świat czeka tylko na ich komentarz, czy to w sprawie nowego teledysku Lady Gagi, wyborów parlamentarnych, afery w showbiznesie czy tłustego czwartku. Myślę, że bez moich opinii świat doskonale się obejdzie.

Szacun za te słowa. Pisarze są od pisania książek.
× 15
@Vernau
@Vernau · ponad 3 lata temu
@Johnson, czy to twój debiut w charakterze prowadzącego rozmowę z pisarzem ?
Świetny artykuł 😊
× 13
@8dzientygodnia
@8dzientygodnia · ponad 3 lata temu
Też uważam, że to kawał świetnej roboty, a dodatkowo rozmówca wspaniały i utalentowany, więc nie mogło być inaczej 👍
× 8
@Renax
@Renax · ponad 3 lata temu
Fajny wywiad. To pisarz opisujący naszą rzeczywistość, więc ciekawie było o nim poczytać.
× 12
@Mackowy
@Mackowy · ponad 3 lata temu
Wow. Budzisz się w niedzielę rano, a tu na kanapie wywiad z Maleckim :-) szacun, świetna, wnikliwa rozmowa.
× 11
@8dzientygodnia
@8dzientygodnia · ponad 3 lata temu
Prawda, jaka niespodzianka? I to taka z wysokiej, niemal najwyższej półki 👍
× 8
@OutLet
@OutLet · ponad 3 lata temu
Może wstyd przyznać, ale nie czytałem ani „Chłopów” ani „Malowanego ptaka”.
Wstyd się chyba przyznać - zwłaszcza że z tego wywiadu wyłania się naprawdę ciekawa pisarska osobowość - ale nic nie czytałam Małeckiego...
Życia mi nie starczy, żeby ponadrabiać wszystkie czytelnicze zaległości.
× 10
@8dzientygodnia
@8dzientygodnia · ponad 3 lata temu
Każdy z nas ma swoje własne książki wstydu. Nawet filolodzy. Nie ma co kruszyć kopii o jakichś tam „Chłopów” .
A książki pana Jakuba bardzo polecam.
× 4
@bookovsky2020
@bookovsky2020 · ponad 3 lata temu
Wszystko w swoim czasie - ja np. wysłuchałam audiobooka "Horyzontu" Małeckiego dopiero w ramach ostatniej listopadowej akcji czytajpl ;)
A moda na "Chłopów" zapanuje, gdy ukaże się wkrótce nowy animowany film na ich podstawie a'la film o Van Goghu!
× 7
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 3 lata temu
Każdy czegoś nie przeczytał, „Chłopów” też można ominąć, ale czy trzeba się do tego przyznawać? I to dopiero jest wstyd 😉 A nie czytać Małeckiego, to żaden wstyd. Wiem, jestem w mniejszości.
× 3
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 3 lata temu
Też JESZCZE nic nie czytałem 😊
× 5
@Mackowy
@Mackowy · ponad 3 lata temu
Ciekawe czy faraona przeczytał 🤔
× 9
@OutLet
@OutLet · ponad 3 lata temu
@Mackowy, szukasz kumpla do wspólnego cierpienia? :D
× 7
@Fredkowski
@Fredkowski · ponad 3 lata temu


× 6
@Airain
@Airain · ponad 3 lata temu
Uwaga, przekaz podprogowy: Czytaj "Faraona"... Czytaj "Faraona"... Czytaj "Faraona"...
× 6
@Renax
@Renax · ponad 3 lata temu
To ze akurat tych lektur nie czytał, nie znaczy, że innych nie zna. Tu zabrakłomi pytania o to co czytał, bo nawet w którymś miejscu mówił, że lubił książki. Ale ja mam na tym punkcie fioła. Jak prowadziłam bloga to nawet prosiłam o zdjęcie biblioteczki.
× 3
@ania_gt
@ania_gt · ponad 3 lata temu
Interesujący wywiad z ciekawym pisarzem. W sam raz do kawy w niedzielne przedpołudnie. Wyrazy uznania dla autorów.
× 8
@8dzientygodnia
@8dzientygodnia · ponad 3 lata temu
Dziękuję w imieniu swoim i kolegi Johnsona .
× 2
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 3 lata temu
Wywiad wyszedł perfekcyjnie!
× 7
@8dzientygodnia
@8dzientygodnia · ponad 3 lata temu
Cieszymy się, że się podobało. Trochę czasu nad nim spędziliśmy. Dziękujemy za lekturę.
× 4
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 3 lata temu
@8dzientygodnia Domyślam się, że krasnoludki czy inne elfy tego nie zrobiły.
Przygotowanie ciekawych pytań i uzyskanie zgody to już sporo pracy, że już nawet nie wspomnę o samym przeprowadzeniu interesującego wywiadu. Potem jeszcze ogrom pracy związany z przelaniem rozmowy na papier i uzyskanie autoryzacji.

Wielki szacun!
× 3
@Johnson
@Johnson · ponad 3 lata temu
Tak jest! Fajnie wyszło, z @8dzientygodnia daliśmy radę, a Jakub Małecki to świetny gość i oczywiście świetny pisarz. Jak widzicie w rozmowie (jeśli jeszcze nie czytaliście twórczości JM), to wrażliwy facet i doskonały obserwator rzeczywistości, kronikarz ludzkich dusz. Polecam bardzo sięgnięcie po jego książki, mi osobiście najbardziej wywierciły dziury w świadomości "Dygot" i "Horyzont".
× 5
@Aleksandra_99
@Aleksandra_99 · ponad 3 lata temu
Ciekawy wywiad. Jak na razie czytałam tylko "Dżozefa" i była to ciekawa lektura, jednak czułam, że jeszcze nie dla mnie.
× 5
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 3 lata temu
Świetny wywiad, gratulacje dla @Johnson i ciekawy pisarz. Gdyby można było czytać przez sen. Dla mnie najciekawsza książka to "Horyzont".
× 4
@Siostra_Kopciuszka
@Siostra_Kopciuszka · ponad 3 lata temu
Świetny wywiad, świetni prowadzący i świetny pisarz, jeden z nielicznych, zupełnie nie "gwiazdorzących" i za to też go bardzo lubię 👍


× 3
@8dzientygodnia
@8dzientygodnia · ponad 3 lata temu
Tak, zgadzam się, że jest chyba jednym z najskromniejszych, który mimo sukcesu nadal pozostaje sobą.
× 2
@Antoniowka
@Antoniowka · ponad 3 lata temu
Szanuję pana Małeckiego za powściągliwość w okazywaniu swoich poglądów na miliony "ważnych" kwestii. Czuję ostatnio awersję do większości znanych osób, które nagle zaczęły się uważać za wyrocznie w różnych głośnych sprawach i nader szczodrze się dzielą swoimi przemyśleniami ze światem.

Świetny wywiad!
× 3
@aga.kusi_poczta.fm
@aga.kusi_poczta.fm · ponad 3 lata temu
uwielbiam Go - słabość mam do NIEGO totalną... hihi

wspaniały człowiek, pisarz... obserwator ludzi i życia w każdym szczególe.
× 3
@Patriseria
@Patriseria · ponad 3 lata temu
Gratuluję wywiadu, bardzo trafne pytania.
Ja fanką autora nie jestem i należę do teamu, który uważa, że pisze na jedno kopyto, a pięknym językiem tuszuje brak umiejętności tworzenia postaci.
× 1
@8dzientygodnia
@8dzientygodnia · ponad 3 lata temu
To dobrze, że każdy ma inne spojrzenie na jego twórczość. Dzięki temu zawsze można popracować jeszcze nad warsztatem.
× 1