Każde z nas miało duszę na ramieniu, ale nikt nie chciał się do tego otwarcie przyznać.
Wyciągnął całą paczkę lucky strike’ów
A Lichotkę sam świętej pamięci pan Wincenty stawiał, własnymi rękami, cegła po cegle, i nikt nawet nie pomyślał, żeby choć słówko wtrącić.
Wszystko odbywało się wg standardowej procedury, na którą pewnie nikt już nie zwraca uwagi i mechanicznie przechodzi od punktu do punktu, aż do charak...