🍁Przedpremierowa recenzja patronacka🍁
"Czasem pozory mylą, wiesz. Ktoś obcy może być dla ciebie bliższy niż rodzina czy długoletni przyjaciel."
Josselin to młoda dziewczyna, która wkracza w studenckie życie. Los sprawił, że pech nie opuszcza jej od pierwszych dni w nowym mieście. Na jej drodze stanie dwóch mężczyzn. Totalne przeciwieństwa, ale drzemie w nich coś jeszcze... Coś, co nazwane jest tajemnicą. Kiedy pozwoli im wkroczyć do swojego życia, nic nie będzie już takie samo. Może zmieni się na lepsze, ale czy na pewno?
Życie pisze różne scenariusze... Jaki został napisany dla Josselin?
"Zyskując nadzieję" to książka, która na zewnątrz wydaje się zwykłą młodzieżówką, ale w swoim wnętrzu skrywa prawdziwy skarb, który musicie odnaleźć. Nie będzie prosto, ale przesłanie, jakie ze sobą niesie, sprawi, że zaczniecie inaczej myśleć o każdym dniu, który jest za wami, ale też przed wami.
Relacje pomiędzy bohaterami były poprowadzone w sposób naturalny. Nawiązali ze sobą znajomość, która była na czysto koleżeńskim gruncie. Wspólne imprezy, czas spędzony na studiach. To wszystko ich do siebie zbliżało i niektórzy mogli, źle to odczytać. O tym sami się przekonacie.
Na główny plan wychodzi nam znajomość Joss oraz Dean'a. Jest to tak zróżnicowana relacja, że obserwowanie ich było czymś nadzwyczajnym. Raz potrafili być dla siebie mili, aby za chwilę rzucić się sobie do gardeł. Gdzieś z tyłu głowy, każdy z nich miał świadomość, że nie są sobie obojętni, ale nie potrafili się do tego przyznać. Joss była osobą wrażliwą i miała przed sobą wiele rzeczy, które chciałaby zrobić. Lista miała jej w tym pomóc, a także pomocnik w postaci Dean'a.
Myślę, że właśnie te codzienne czynności sprawiły, że z każdym dniem myśleli o sobie coraz więcej, ale dalej pozostały nieodkryte tajemnice. Dean zaś był chłopakiem, którego osobiście pokochałam od pierwszej strony. Wywoływał we mnie fale emocji, której nie udało się dotąd żadnemu bohaterowi. Miałam ochotę go czasami udusić, za to, jak postępował z Joss. Skrywał w sobie też tę dobrą, wrażliwą i ciepłą stronę, jednak nie była ona przeznaczona dla wszystkich.
Oboje byli skrzywdzeni przez los. Oboje mieli obawy, ale razem próbowali stawić im czoła. Tylko, czy im się to uda? Co, kiedy przeszłość ponownie da o sobie znać? Co kiedy demony powrócą?
Jest to debiut napisany w takim stylu, że autorce należą się ogromne brawa. Takich książek chciałoby się czytać jeszcze więcej. Autentycznie na pewnych scenach płakałam, gdzie mi się to nie zdarza. Ale zauważyłam, że z wiekiem moja wrażliwość wzrasta i tutaj po raz kolejny się ujawniła. Nie spodziewałam się usłyszeć takich słów, jakie tutaj padły. Nie spodziewałam się wyznać, historii, jaka spotkała główną bohaterkę, ale także Dean'a, który wiele w sobie skrywa.
Zaleje was tutaj ogrom emocji. Pojawią się wyznania, które wami wstrząsną. Będą łzy, będzie uśmiech, będą łzy, ale także złość, która pokaże, na co ją stać. Padnie tutaj wiele słów, których później będą żałować. Wiele scen da im do myślenia, ale sprawi też, że popełnią błędy.
Będzie to historia z gatunku tych, które mogłyby się wydarzyć naprawdę i właśnie to jest w niej najpiękniejsze, że wydaje się realna.
Pióro autorki jest niezwykle lekkie i sprawia, że przez historię wręcz się płynie. Jest to książka idealna na jeden wieczór, ale pamiętajcie, żeby mieć w pogotowiu chusteczki i coś, co zabezpieczy książkę, bo nie raz będziecie mieli ochotę nią rzucić.
Pozostaje jeszcze zakończenie, które sprawia, że mam ochotę wściec się na autorkę. Ja chce więcej. Moment, w którym się kończy, jest taki, że od razu chciałoby się mieć pod ręką kolejny tom, ale niestety trzeba czekać i uzbroić się w cierpliwość. Czy warto przeczytać tę książkę? W mojej ocenie nawet trzeba ją przeczytać, bo niesie ze sobą bardzo ważny morał: korzystaj z każdego dnia w pełni, bo nie wiesz, kiedy stanie się on twoim ostatnim dniem.