Przyznam, że lubię powieści sensacyjne, z lekkim dreszczykiem a do tego z szeroko rozbudowanym wątkiem erudycyjnym. Poruszony jest jakiś problem naukowy, który ma ścisły związek z intrygą lub akcją etc…
Dlatego z chęcią sięgnęłam po Zygzak.
Bohaterami jest grupa naukowców skupiona wokół projektu wybitnego fizyka Davida Blanesa. Pracuje on nad znaną fizyce „teorią strun”, dzięki której można ujrzeć najodleglejszą przeszłość. Czy takie postępowanie, ingerowanie w czas może komuś przynieść korzyści?
Zaczynają się dziać rzeczy, których nawet naukowcy nie są w stanie wyjaśnić, co gorsza znajdują się oni w śmiertelnym niebezpieczeństwie, a ich życie zmienia się całkowicie i podporządkowuje Zygzakowi.
Z przykrością stwierdzam, że autor nie utrzymał napięcia na całej długości akcji. Rośnie ono od pierwszej strony, początek wciąga i intryguje. Czytelnik chce się dowiedzieć, co jest przyczyną dziwnego zachowania Elisy (dowiaduje się o śmierci jednego z członków grupy badawczej, wpada w panikę i zaczyna uciekać) i w miarę jak poznaje historię tego eksperymentu naukowego i wnika w dziwne wydarzenia sprzed dziesięciu lat, chce czytać dalej i dowiedzieć się jak to się ma do teraźniejszości. A ma to miejsce dopiero koło 300 strony. I tutaj zaczynają się schody. Wiele opinii słyszałam na ten właśnie temat, jednoznacznie oskarżających autora o zbyt długie pozostawienie czytelnika w oczekiwaniu. A u mnie było odwrotnie. Właśnie to, co jest dalej już mnie z każdą stroną wciągało coraz mniej aż do bardzo mało satysfakcjonującego i nieciekawego rozwiązania. Świetny i oryginalny pomysł nie rozwinął się tak, jak bym tego oczekiwała.
Wiele było elementów intrygujących – to szczególnie te związane z głównym wątkiem naukowym tj. teorią strun. Trzeba było naprawdę dużej wiedzy, by móc tak szczegółowo wniknąć w istotę tego zjawiska. Autor musiał się solidnie przygotować.
Postaci są naprawdę doskonale skonstruowane, ogromny plus. Nic dziwnego, Somoza jest wszak z zawodu psychiatrą. Szczególnie podobało mi się dobranie naukowców z różnych dziedzin nauki skupionych wokół projektu. Autor analizuje ich, jakże różne, reakcje na zachodzące zjawiska, opisuje skomplikowane relacje panujące w świecie naukowców i prezentuje ich ludzką naturę, która jednak świadczy o tym, że są zwykłymi ludźmi z krwi i kości, pomimo wielkiego geniuszu czy wiedzy, jaką posiadają. Co prawda, główna bohaterka Elisa jest zbyt idealna, zbyt przewidywalna mimo szeroko rozbudowanego portretu psychologicznego, nie zaskakuje zbytnio.
Przyznać muszę Somozie, że powieść jest doskonale skonstruowana. Pomijając moje niezadowolenie z rozwikłania zagadki, autor wykazał się niezwykłą erudycją, ostrożnością w łączeniu wątków, zgrabnym przeplataniu akcji sprzed dziesięciu, sześciu lat z teraźniejszością.
Powieść porusza ciekawy temat czasu, przeszłości, która może zaistnieć w teraźniejszości. Wkracza na obszar od dawien dawna badany i zgłębiany, gdzie naukowcy chcą dowiedzieć się, jak wyglądała przeszłość, chcą dosięgnąć obszarów przeszłych, których bieżące możliwości poznawcze w żaden sposób nie mogą objąć. Temat tyleż ciekawy co kontrowersyjny, związany z ingerencją człowieka w czasoprzestrzeń, w naturę, prezentujący wykraczanie poza możliwości ludzkiego umysłu.
Mimo wszystko, w tej mieszance sensacji i filozofii, nauki i fantastyki wielbiciele dobrej książki znajdą coś dla siebie.