Na świecie jest wiele zespołów muzycznych, które grają najróżniejszą muzykę. Każdy kraj ma swojego własnego wykonawcę lub właśnie zespół, który zyskał sławę. Jednak współcześnie największą popularność zyskują brytyjskie i amerykańskie zespoły. Jednym z nich jest Coldplay, który obecnie ma w Polsce wielu fanów. Dwa lata temu odbył się w Warszawie koncert, na który przyszło bardzo dużo ludzi. Muzycy są uwielbiani przez cały świat. Na ich temat krąży wiele opinii, lecz najczęściej są to te pozytywne. No i oczywiście plotki i ciekawostki znane przez każdego fana. Jednak jak to wszystko naprawdę wygląda? Czy życie w trasie jest takie piękne, jak się wydaje?
Matt McGinn jest roadie ( tłum. anglojęzyczne określenie osoby, która wyrusza razem z członkami zespołu muzycznego w trasy koncertowe, pełniąc wszelakie role związane z obsługą techniczną; tłum. aut. "mężczyzna (lub kobieta) w czarnym T-shircie i niebieskich dżinsach, który robi różne rzeczy dla zespołu. Często chce mu się pić."), który podróżuje razem z Coldplayem. Postanowił napisać książkę o tym, jak naprawdę wygląda życie piosenkarzy, obsługi technicznej i wszystkich innych ludzi, którzy pomagają przy koncertach podczas trasy koncertowej.
Nie mogę nazwać się fanką Coldplay'a, ponieważ ani nie byłam na koncercie, ani nie posiadam wszystkich ich płyt, a już na pewno nie znam wszystkich piosenek (choć w ostatnim czasie poszerzam ich znajomość). Jednak te kilkanaście utworów, które znam, bardzo polubiłam (koniecznie posłuchajcie "Charlie Brown" – jest to ich mniej znana piosenka, a jest genialna) i to one sprawiły, że postanowiłam lepiej poznać ludzi, którzy stworzyli je i sprawili, że od pierwszej chwili pokochałam te kilkanaście piosenek.
Nie wiedziałam, jakiego stylu spodziewać się po tego typu biografii. Bałam się, że zostanę zanudzona na śmierć od pierwszych stron. Nic bardziej mylnego. Matt postarał się, żeby książka była ciekawa i lekka. Nie znajdziecie w niej wyłącznie istotnych faktów, które powinny wam ukazać życie gwiazd rockowych. Oczywiście one też często się pojawiały, ale były przeplatane pomiędzy nieistotnymi anegdotkami. A wiecie jak to jest... Najciekawsze są te nieistotne informacje i to właśnie je najczęściej się zapamiętuje. Te wszystkie "niepotrzebne" opowieści dodały barwy i przede wszystkim humoru książce. Biografia dzięki nim nie była nudną książeczką wyłącznie o ładnym wydaniu. Stała się historią ludzi, którzy coś osiągnęli i przy tym pozostali w miarę normalni (w niedosłownym znaczeniu). Żarty, kłótnie, czy nietypowe historyjki pozwoliły mi spojrzeć na nich, jak na ludzkie istoty. Wszyscy ci sławni ludzie są dla mnie mniej realnymi postaciami niż bohaterowie książkowi. Dzięki "Życiu w trasie" zrozumiałam, że oni też mają swoje własne życie, rodziny, przyjaciół, marzenia (marzeń nigdy za mało).
Zyskałam też ogromną wiedzę na temat ludzi, którzy nie zyskali sławy, a mają też olbrzymi wkład w sukces Coldplay'a. Na scenie widzimy tylko piosenkarzy i gdzieniegdzie małych ludków, na których i tak nie zwracamy uwagi. A oni są i to dzięki nim możemy przeżywać te wspaniałe chwile pod sceną. Teraz będę zwracać większą uwagę na małych śmiertelników kręcących się koło zespoły, bo oni wcale nie są mali. Są naprawdę kimś wyjątkowym.
Jedyną wadą, która często mnie irytowała, było słownictwo specjalistyczne. W teorii były przypisy do nieznanych słów i słowniczek z tyłu, ale to niekoniecznie mi pomagało. Dla znawców podejrzewam, że większość słów to oczywistość, o której powinien wiedzieć każdy, jednak nie dla przeciętnego człowieka, który nie ma najmniejszego pojęcia o tych wszystkich nazwach. Ten słowniczek nie do końca pomagał, ale był genialnym dodatkiem. Tłumaczenia Matta były bardzo zabawne i często samokrytyczne, co z każdą chwilą sprawiało, że czułam jeszcze większą sympatię do niego.
Jeśli znacie i lubicie piosenki Coldplay'a , ta książka jest dla was. Nie musicie być jakimś superfanem, by ją przeczytać. Jak wcześniej pisałam, ja nim nie byłam (teraz chyba już jestem). Możecie nauczyć się z niej wiele przydatnych rzeczy i pogłębić swoją wiedzę na temat muzyki, a przy tym dobrze się bawić.