Dom „Pod dębami” to najlepszy w Polsce dom starców, tu właśnie rozgrywa się akcja powieści. To przybytek, na miejsce w którym trzeba bardzo długo czekać wpisując się na długą listę. Miejsce, gdzie na pobyt pozwolić sobie mogą jedynie bardzo bogaci ludzie, lub ci posiadający bogate dzieci. to doskonałe miejsce, by doczekać kresu swego żywota. Zamieszkujący go ludzie są ekscentryczni i specyficzni, z różnymi fanaberiami i humorami. Ludzie, którzy uważają, że za pieniądze mogą mieć wszystko. Ze tylko w takim domu warto spędzać starość. Rozpaczliwie odrzucając myśli o śmierci, oszukują samych siebie. Nie tylko być mieszkańcem tego domu jest prawie niemożliwością. Jeszcze większym osiągnięciem jest otrzymać tam pracę. Udaje się to jednak głównej bohaterce Sabinie, która otrzymuje posadę rehabilitantki.
Pełna entuzjazmu i werwy, z wygórowanymi czasem wręcz chorymi ambicjami co do swojej roli w domu opieki próbuje stanąć na wysokości zadania i sumiennie wykonywać swoje obowiązki. Jednak nie wszystko układa się po jej myśli, rzeczywistość ją zaskakuje na każdym kroku najprostsze zadania są ponad jej siły.
Nadgorliwość, przesadna chęć niesienia pomocy przeradzająca się we wtrącanie w nie swoje sprawy przysparza Sabinie wiele kłopotów. Do tego Sabina jest manipulowana i zdominowana przez rodziców. Źle pojmując wdzięczność za wychowanie i wszystko, co dla niej zrobili, daje sobą rządzić, pozwala sobie rozkazywać i dyktować warunki i sposób życia. To oni często za nią decydują pod pozorem „doradzania”, wpędzają ją w poczucie winy, gdy zrobi coś nie po ich myśli. A ona się biernie poddaje. Nie potrafi kontrolować swojego życia, oddaje je w ręce innych. Najważniejsze, by rodzice byli z niej zadowoleni, dumni.
Szczerze mówiąc od początku bohaterka mnie przeraźliwie drażniła. Swoją chwiejnością emocjonalną, swoją poddańczością wobec rodziców, swoją usłużnością niepotrzebną i niechcianą. Prawdziwa z niej służbistka, świetny teoretyk, naiwna idealistka chcąca wcielać w życie idee niesienia pomocy ludziom, którzy jej nie potrzebują, walcząca o prawdę i uczciwość. Zasadnicza i przesadnie ułożona irytowała mnie swoim brakiem nawet odrobinki spontaniczności, szaleństwa.
A do tego nie mogę zrozumieć jej niemożności czy niechęci odcięcia się od rodziców i do życia swoim życiem i na własny rachunek. Sama sobie zapracowała na swój los własną bezradnością, a być może pewnego rodzaju upośledzeniem społecznym ( za które mogłaby podziękować rodzicom). Zakończenie powieści idealnie podkreśla i puentuje całość.
Magdalena Zarębska prezentuje nam świetny portret Sabiny, której przemyślenia i analizę wszystkich wydarzeń możemy śledzić w najmniejszych szczegółach. Autorka podeszła do tematu bardzo profesjonalnie, ujęła zachowania i motywacje bohaterki psychologicznie. To postać bardzo wyrazista, nie można wobec niej pozostać obojętnym. Powieść czyta się lekko i z dużą ilością emocji, a to duży plus. Problemy poruszone tu również zastanawiają i stanowią pewną naukę, ostrzeżenie dla rodziców i dzieci.