Powieść zbiera bardzo dobre recenzje, a ja nie wiedziałam czego się spodziewać. To moje pierwsze spotkanie z twórczością Anity Scharmach, która ma już na swoim koncie kilka bardzo dobrych publikacji. Piękna okładka nie naprowadziła mnie na to, co czeka na stronach książki. Okazało się, że słodko nie będzie.
Anna Mikołajska jest bardzo dobrą dziennikarką. Ma piękne mieszkanie, kochającego męża i pracę, która daje jej satysfakcje. Jest szczęśliwa, przynajmniej tak się wydaje wszystkim wkoło, gdy patrzą z boku na jej życie. Nikt nie wie, że to pozory, a gdy zostaje sam na sam z mężem, przechodzi piekło. Pewnego dnia dostaje zadanie, napisania reportażu z ośrodka leczenia uzależnień. Utrzymuje w tajemnicy, że jest reporterką, pragnąc zdobyć zaufanie uczestników. Nie wszystko jednak idzie po jej myśli, bo sama nie jest wolna od problemów. Czy uda jej się napisać reportaż, a może jej życie zmieni się już na zawsze?
Po kilkudziesięciu stronach odłożyłam książkę, bo nie byłam w stanie czytać dalej. Ogrom emocji, które przekazuje autorka bez zbędnych udziwnień i upiększania rzeczywistości sprawił, że moja wrażliwość tego nie wytrzymała. Gdy wróciłam do czytania, już wiedział czego się spodziewać i było mi łatwiej zagłębić się w przejmujące losy bohaterów. Bezpośredni język autorki trafia prosto w serce. Niejedna łza spadła mi na karty książki, a po przeczytaniu moje myśli nadal krążyły wokół niej.
To opowieść o dziewczynie, która potrzebowała pomocy, ale zamknęła się tak szczelnie w swoim świecie, że osoby z zewnątrz nie były w stanie odgadnąć jej dramatu. To dzieje się codziennie w każdym kraju, mieście, na każdej ulicy. Nie jest to historia lekka i przyjemna, ale jakże potrzebna. Każda kobieta powinna przeczytać dla siebie, ale i dla innych. Po lekturze będziemy bardziej uwrażliwieni na to, co dzieje się u koleżanek, znajomych, bo może właśnie one potrzebują pomocy, wyciągniętej ręki, czy dobrego słowa.
Anita Scharmach porusza bardzo ważne tematy, bohaterowie są realni, a ich życie nie jest lekkie. Zakończeniem jednak autorka mnie zaskoczyła na tyle, że przez chwilę miałam do niej ogromny żal. Niestety życie nie jest tylko kolorowe i szczęśliwe, a tragedie ludzkie są codziennością i często tuż obok, bardzo blisko nas. Dużo emocji i smutku nas czeka, ale i wzruszeń, nadziei i wiary w lepsze jutro.
Znajdziemy nie tylko wzruszającą historię Anny, ale i jej przyjaciół, którzy mimo przeciwności losu i trudnego startu w dorosłe życie próbują być szczęśliwi. Dobrą lekcję dostajemy, by nie oceniać po pozorach, bo za każdym człowiekiem kryje się historia i czasem bardzo bolesne doświadczenia.
Książka może pomóc niejednej kobiecie stawić czoło swojej przeszłości. Autorkę podziwiam, że miała odwagę podjąć tak trudne tematy i będę wypatrywać kolejnych jej publikacji. Złość na smutek, którym mnie obdarzyła, już minął i przyszedł czas na refleksję i analizę. Jedno jest pewne, książkę zapamiętam na długo, a fabułę i styl pisarski oceniam bardzo wysoko.