W ramach prywatnego zobowiązania przeczytania wszystkich powieści z komisarzem Maigretem w roli głównej, które wydano po polsku, sięgnąłem tym razem po książkę, która zaczyna się tak, że po wieczorze, który państwo Maigret spędzili u przyjaciół, komisarza budzi rano telefon o morderstwie znanego paryskiego restauratora Maurice'a Marcii. Postrzelone ciało restauratora zostało porzucone na willowej ulicy w dzielnicy Montrmatre. Okazuje się szybko, że pan Marcia miał burzliwą przeszłość, w swoim czasie kontakty z półświatkiem. Bardzo szybko Maigret dostaje też wiadomość od inspektora Louisa, który zajmuje się Montrmatrem, że pewien konfident twierdzi, iż był świadkiem zabójstwa i wie, kto jest sprawcą, wszystko to wygląda bardzo dziwnie i zagadkowo...
Komisarz, jak to on, kręci się po okolicy, rozpytuje ludzi. Przy okazji śledztwa poznajemy życie Montmartre, artystycznej dzielnicy Paryża, prawdziwego miasta w mieście, z jego twórcami, lokalami, półświatkiem, niepowtarzalną atmosferą. Na przykład Maigret trafia do starego rzeźbiarza, który w swoim czasie biesiadował z Picassem i pijał wino z Utrillem... Opowieści o Montrmartrze są chyba największym walorem książki, czyta się je świetnie, ale trzeba pamiętać, że Simenon opisywał tę część Paryża ponad 50 lat temu, teraz to już jest bardziej atrakcja turystyczna niż dzielnica artystyczna.
A sama zagadka kryminalna jest bardzo banalna i prosta, podejrzani od początku są znani i cały dowcip polega na tym, żeby udowodnić, że są winni. Mamy więc typową dla Simenona, psychologiczną grę między komisarzem a sprawcami, ale tym razem jakby odgrywaną z rutyną, bez blasku. Może dlatego, że ci nowi przestępcy to już zorganizowana mafia używająca na co dzień przemocy, a Maigret preferuje inne metody, prawie nigdy nie ma przy sobie broni. Idą nowe czasy...
Książka została wydana w 1971 r. i wedle mojej wiedzy to przedostatnia powieść z serii z Maigretem liczącej sobie, bagatela, 75 tomów. Prawdę mówiąc, mistrz Simenon nie jest w niej w najlepszej formie. Wielu ta pozycja wynudzi, ale dla mnie to powrót do starego znajomego, poza tym dobra odskocznia od lektury bardziej wymagających dzieł.