„To taka gra, w której się wzajemnie oszukuje, ale nie zabija, bo to się zwyczajnie nie opłaca”
Życie przypomina grę, której zasady poznajemy w trakcie rozgrywki. Wydaje się, że znamy je dobrze, wiemy o co chodzi, jak postępować i jakie podjąć decyzję. Jednak czasem okazuje się, że życie lubi rozdawać karty według swojego uznania, zaskakując swoimi niespodziankami, o czym mógł przekonać się bohater książki pt.: „Zanim zgaśnie światło”
Miłosław Czarnecki to autor książki pt.: „Wydział”, którą zadebiutował w 2016 roku. I to wszystko, co znalazłam o nim, gdyż skrzętnie ukrywa swoje dane. Ta tendencja braku chociażby podstawowej wizytówki autora staje się dziwnym zwyczajem wśród polskich twórców. Czyżby wstydzili się swoich dzieł? Pan Miłosław Czarnecki nie ma powodów do tego typu odczuć, gdyż napisał ciekawą, wciągającą powieść, która została napisana ze smakiem i z finezją.
Marc Martin ma 40 lat, świetną pracę w dobrze prosperującej firmie rodzinnej a u boku - piękną, zakochaną w nim kobietę, Nathalie. Mieszkają na Riwierze w jednopiętrowym domu z ogrodem, gdzie na przytulnym patio lubią spędzać poranki przy aromatycznej kawie. Życie płynie im leniwie, spokojnie, niemal sielankowo i wydaje się, że nic im do szczęścia nie brakuje. Okazuje się, że to tylko pozory, gdyż jego przeszłość jest związana z siatką wywiadowczą i dlatego wie, że nie może czuć się całkowicie bezpiecznie.
Marc jest typem mężczyzny, którego cechuje inteligencja, spryt, spostrzegawczość i opanowanie. Jego ojciec był Francuzem a matka Polką, dlatego dzieciństwo spędził początkowo we Francji a potem w Polsce. Gdy rodziców zabrakło, Marc przejął francuską firmę po ojcu, zajmującą się oprogramowaniem komputerowym i systemami zabezpieczeń mienia. Pieniądze nie grają u niego roli nadrzędnej. Mają jedynie znaczenie jako środek do realizacji celu. Jego namiętnością, która narodziła się w dzieciństwie, jest poker, który był także pasją ojca. To od niego nauczył się dystansu do emocji, patrzenia na siebie i innych chłodnym okiem. Liczyła się dla niego zawsze tylko gra, nawet, jeżeli przegrywał. Ważna była możliwość obserwowania przeciwników, ich nastrojów i taktyka. Te umiejętności przydały mu się w dorosłym życiu, które stara się rozgrywać według własnych zasad. Gdy zrozumiał, że dzięki temu może wpływać na decyzje i zachowania innych ludzi, wiedział, że otwierają się przed nim nowe możliwości. Swój sposób bycia i umiejętność panowania nad sobą wykorzystuje w organizowanych prywatnie rozgrywkach w pokera, w których potrafi ryzykować, gdy gra idzie o wysoką stawkę.
Powieść „Zanim zgaśnie światło” jest jak dobre wino, które degustujemy powoli, delektując się jego aromatem, odkrywając niuanse kompozycji bukietu smaku. I tak jest ze stworzoną fabułą, która snuje się spokojnie, bez nagłych zwrotów akcji a mimo to z rosnącym zainteresowaniem podążamy za bohaterem towarzysząc mu w jego codziennych zajęciach, spotkaniach i podczas wieczornego relaksu w domu. Z czasem okazuje się, że ta historia ma swoje drugie dno, które dostrzegamy stopniowo, gdyż autor ujawnia nam tylko niektóre elementy układanki. Pod powierzchnią pozornego spokoju buzują emocje, gdyż główny bohater lubi wszystko analizować i stara się kontrolować to, co w jego życiu się dzieje.
Na początku Marc kreśli nam swoje obecne życie, ale w ogromnym skrócie pokazując tylko niektóre jego epizody, by w kolejnych rozdziałach opowiedzieć nam swoją historię cofając się do czasu, gdy był sam i dopiero wkraczał do świata biznesu i wywiadu. To, co się wokół niego dzieje widzimy tylko z jego punktu widzenia, dzięki narracji pierwszoosobowej. Wiemy tylko tyle, co on sam nam opowiada. Razem z nim planujemy, analizujemy sytuację, wyciągamy wnioski i podejmujemy decyzje, by potem poznać efekt dokonanych wyborów.
Pierwsze rozdziały toczą się wokół obecnego życia bohatera, co sprawia, że tempo jest bardzo powolne, niemal senne i nic szczególnego się nie dzieje. Jednak mimo to czujemy, że to tylko wierzchołek „góry lodowej”. Tu wszyscy prowadzą jakąś grę, ktoś pociąga za sznurki, ktoś jest tylko pionkiem a nawet ofiarą. Im dalej zagłębiamy się w lekturę, tym sytuacja robi się coraz ciekawsza, bardziej gęsta i skomplikowana. Dopiero po poznaniu całej historii dostrzegamy jej misternie utkaną sieć i wszystko łączy się w całość a my odkrywamy niuanse prowadzonej gry, by stwierdzić, że karty zostały odsłonięte. Los powiedział: "Sprawdzam. Koniec gry." Ale czy na pewno? Zakończenie wprawdzie wyjaśnia wiele zagadek, ale pozostawia czytelnika w zawieszeniu, by mógł sam dopisać sobie ciąg dalszy.
Kiedy wydaje ci się, że złapałeś szczęście za nogi, ono okaże się jedynie złudzeniem. Za czym można tęsknić, kiedy mieszka się na francuskiej Riwierze? Marc Martin ma czterdzieści lat, pracę marzeń ...
Kiedy wydaje ci się, że złapałeś szczęście za nogi, ono okaże się jedynie złudzeniem. Za czym można tęsknić, kiedy mieszka się na francuskiej Riwierze? Marc Martin ma czterdzieści lat, pracę marzeń ...
Wystawne życie jest tylko zasłoną, przed światem aby nikt się nie dowiedział, czym tak naprawdę zajmujesz się na co dzień. Główny bohater wprowadził zasady gry w pokera do swojego codziennego życia,...
Z czym kojarzy Wam się powieść sensacyjna? Czego oczekujecie od tego gatunku? Dla mnie podstawą jest ciekawa, wciągająca fabuła, a nade wszystko wartka, pełna zaskakujących zwrotów akcja. Sięgając ...
@recenzja_na_tacy
Pozostałe recenzje @Mirka
Co kryją mury Mulberry Tales?
@Obrazek „Nie wiara wpływa na to, jakimi ludźmi jesteśmy, tylko to, jak sami postrzegamy moralność.” Kilka miesięcy temu skończyłam czytać "The paper dolls", pierw...
@Obrazek „Są słowa, które zapadają człowiekowi głęboko w pamięć.” Czasami spotykamy jakąś osobę, która wydaje się nam znajoma, ale nie jesteśmy w stanie osadzi...