Rok to według Was dużo czy mało? Co można zrobić przez ten czas? Jak może zmienić się nasze życie przez 365 dni? Zupełnie inaczej postrzegamy upływający czas jako dzieci, a inaczej jako dorośli. Przez rok w człowieku zachodzą diametralne zmiany. U dzieci są bardziej widoczne. Zmienia się ich wzrost, wygląd, głos. U osoby dorosłej te zmiany nie są aż tak ani widoczne, ani odczuwalne. A co byście zrobili, gdybyście się dowiedzieli, że został Wam rok życia? Macie do wyboru trzy opcje: leczenie, siedzenie w czterech ścianach i czekanie na to co nieuniknione, czyli śmierć czy może żyjecie na pełnej petardzie i czerpiecie z życia, które wam zostało całymi garściami? Podejrzewam, że na taką diagnozę każdy z nas zareagowałby zupełnie inaczej.
"Życie na niby jest łatwe. Nie wymaga odwagi."
Poznajcie Olgę, czterdziestodwuletnią singielkę, dla której do tej pory liczyła się tylko kariera i możliwość awansu. Świat dziewczyny sypie się z dnia na dzień niczym domek z kart. Rak ta diagnoza nie pozostawia złudzeń. Olga rezygnuje z leczenia i postanawia żyć chwilą, obojętnie czy będzie ona trwała rok, czy krócej. Rzuca pracę i postanawia cieszyć się życiem, które jeszcze jej zostało. Dobra materialne sprzeda lub rozda, a z racji tego, że ma trochę oszczędności, postanawia wyjechać w "podróż życia". Wreszcie ma czas, odwagę i możliwości. W towarzystwie swojej mamy rusza na Półwysep Helski. Na miejscu podejmuje spontaniczne decyzje, zachwyca się drobiazgami, dostrzega niuanse, na które nigdy wcześniej nie zwróciłaby uwagi. Daje się porwać chwili. Żyje dla siebie nie dla innych. Odkrywa w sobie pokłady niespożytej energii. Chłonie świat wszystkimi zmysłami. Docenia otaczające ją piękno. Jeżeli ma ochotę na coś szalonego, robi to. Nie martwi się tym, co inni o niej powiedzą. Jak będą postrzegać jej zachowanie.
"Od urodzenia do śmierci z uporem pchamy wózek wypełniony lękami, niby zawsze do przodu, niby na pełnej mocy, ale z zaciągniętym ręcznym. Najstraszniejszy jest strach. To on jest naszym prawdziwym wrogiem. To, czego się boimy, rzadko się wydarza."
Dokładnie 15 czerwca mija rok od ukazania się debiutanckiej powieści Katarzyny Franus "Osobni". Mnie debiut Kasi zachwycił i z niecierpliwością czekałam na kolejną jej książkę. I oto jest i ona "Głupiec".
"Niestety, dopiero wtedy, gdy dowiadujemy się, że nasze życie dobiega finału, przestajemy się tego życia bać".
Często jest tak, że nasze życie przecieka nam przez palce, żyjemy z dnia na dzień, od weekendu do weekendu. Przyzwyczajenie, wygoda, a może po prostu strach przed zmianami to jest coś, co nas ogranicza. Jest nam tak dobrze, że nie zastanawiamy się nad tym, co było gdybyśmy zrobili coś spontanicznego. A z drugiej strony boimy się reakcji najbliższych, łamiąc dotychczasowe schematy, możemy narazić się na krytykę. Czasami w naszym życiu potrzeba bodźca, żebyśmy wyszli ze swojej strefy komfortu i zrobili coś, na co w normalnych warunkach nigdy byśmy się nie zdecydowali. Życie to wędrówka od narodzin aż do śmierci. W trakcie tej podróży dokonujemy wyborów. Niektóre z nich kończą pewne etapy. Ale nigdy nie jest za późno na to, aby rozpocząć wszystko od nowa. Wbrew sobie i innym. Życie mamy tylko jedno i nikt za nas go nie przeżyje.
Kasiu gratuluję Ci kolejnej wspaniałej książki! Znawcy rynku swoje dobre rady mogą schować między bajki, ponieważ wśród czytelniczek są też takie, które twardo stąpają po ziemi i nie przepadają za ckliwymi historyjkami o kobitach płaczących po kątach i czekających na księcia na białym koniu. A kto powiedział, że kobiety śmiertelnie chore nie mogą żyć pełnią życia? Kasiu Historia przez Ciebie przedstawiona jest tego dowodem. Spokojnie może być inspiracją dla osoby chorej. Być może właśnie Ona teraz potrzebuje tej powieści, by coś zrozumieć i zmienić w swoim krótkim życiu. Kasiu jak dla mnie to Twoja książka już odniosła sukces. Ślicznie Ci dziękuję za to, że mogłam przedpremierowo przeczytać Twoją powieść. Ściskam i trzymam kciuki za kolejne książki.
Polecam!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Autorce i Wydawnictwu Czarna Owca.