Na prowadzenie pamiętnika decyduje się wielu z nas. Jedni piszą tylko dla siebie, inni chcą się swoimi zwierzeniami dzielić z innymi, jednak wybierają ku temu formę pisemną. Jest to pewnego rodzaju forma zwierzeń, która pozwala nam się „wygadać”. Nie o wszystkim chcemy rozmawiać, nawet z najbliższymi, ale potrzebujemy się tym z kimś podzielić. Sama osobiście stosowałam taką formę zwierzeń, głównie w nastoletnich latach. Nawet niedawno, po latach natrafiłam na swoje zapiski, które prowadziłam w formie pamiętnika. Zdecydowanie pisałam to dla siebie i nie chciałbym, aby ujrzały one kiedykolwiek światło dzienne. Była to moja forma rozmowy, która pomagała często radzić sobie z moimi problemami i cieszyć się moimi radościami. Podobnie miała się sprawa Alfonsa Szulca, który urodził się na przełomie XIX i XX wieku, a co za tym idzie, jego życie nie oszczędziły trudne, wojenne doświadczenia. Nigdy nie był osobą znaną, zwykły skromny mężczyzna, który założył rodzinę. Miał żonę i dzieci, a życie i czasy, w których przyszło mu żyć zmusiły go do walki dla swojego kraju. Swoje życiowe doświadczenia, przeżycia i sytuacje, z którymi w życiu przyszło mu się mierzyć postanowił spisać w formie wspomnień dla swoich najbliższych. W zwykłym zeszycie, nie podejrzewając, że jego zapiski kiedykolwiek mogłyby ujrzeć światło dzienne. Pisząc był przekonany, że to jedynie forma przekazania swoich życiowych doświadczeń swoim najbliższym. Skromny człowiek, którego córka Zdzisława po odczytaniu jego zapisków postanowiła powiedzieć o nim światu. To właśnie dzięki córce Alfonsa – Zdzisławie, mamy okazję dowiedzieć się nieco więcej o nim i jego życiu.
Zapiski stworzone przez Alfonsa są pisane prostym językiem, ewidentnie podczas czytania przekonujemy się, że nikt nie ingerował w to co ich autor pisał. Proste słowa, proste zdania pisane w życiowy sposób, dla siebie i dla najbliższych. Córka Alfonsa postąpiła słusznie nic nie koloryzując, nie dopisując, zostawiając całość dokładnie tak, jak stworzył ją ojciec. Zapiski w pewnym momencie się nagle urywają, a córka postanowiła nie tłumaczyć ich rychłego przerwania. Alfons pisze o tym, że czuje się staro i jest bardzo zmęczony, a Zdzisława opisuje wszystkie wydarzenia z własnej perspektywy, tak jak ona je zapamiętała. Nie dopisuje nic do wydarzeń przedstawionych przez ojca, a jedynie pokazuje swoją wersję zdarzeń. W ten właśnie sposób mamy możliwość poznania historii z dwóch perspektyw.
„Zwierzenia” to wspaniała historia, która przedstawia nam życie człowieka w trudnych, okrutnych czasach. Życie jakie toczyło wielu z naszych przodków. Ja sama bardzo chętnie sięgam po literaturę wojenną. Myślę, że nigdy nie powinniśmy zapominać o tym, co nasi przodkowie musieli przeżyć, jak walczyli o to, abyśmy my dziś mogli żyć tak jak żyjemy. To nasi przodkowie, którzy walczyli o lepsze życie dla nas, dlatego nigdy nie możemy o nich zapomnieć, a teraz musimy robić wszystko, aby historia nigdy się nie powtórzyła. A dlaczego?? Właśnie obraz tego w swoich wspomnieniach przedstawia nam Alfons Szulc. Książka, którą warto przeczytać, nic nie koloryzuje, nie zmienia wydarzeń, a opisuje je dokładnie w takiej formie w jakiej miały miejsce. Są to spisywane na bieżąco przeżycia mężczyzny, który w tym wszystkim uczestniczył. To zaledwie nieco ponad trzysta stron historii, jednak tak wymownej historii, że naprawdę warto po nią sięgnąć. Serdecznie polecam!