Stefanie Stahl jest psychologiem i znaną w Niemczech psychoterapeutką. Od lat prowadzi cieszące się wielką popularnością seminaria na temat poczucia własnej wartości, miłości i lęku przed związkami. Jest autorką poczytnych poradników psychologicznych, a najbardziej znaną jej książką jest „Odkryj swoje wewnętrzne dziecko”, która stała się światowym bestsellerem.
Z poradnikami Stefani Stahl znamy się już całkiem dobrze. Mogę nawet powiedzieć, że o ile nie za bardzo lubię sięgać po książki z tego gatunku, publikacje Stahl biorę w ciemno. Dlaczego? Ano dlatego, że dzięki nim zaczęłam w swoim życiu wprowadzać pewne zmiany i opierając się na własnym doświadczeniu mogę powiedzieć, że to działa. Po ćwiczenia, które są uzupełnieniem książki „Jak odkryć swoje wewnętrzne dziecko” sięgnęłam z entuzjazmem. I nie zawiodłam się. Praca nad sobą wymaga czasu. Tak samo czas jest potrzebny, aby pracować z tą książką. Nie wystarczy przeczytać jej w jeden wieczór, a da się, bo publikacja ta liczy zaledwie 192 strony. Trzeba poświęcić jej, a właściwie sobie trochę czasu. Wydaje mi się, że przeczytanie książki jeden raz też nie będzie wystarczające. Bo przecież nad sobą pracuje się całe życie. Ćwicząc z nią przez jakiś czas i stosując się do zawartych w niej sugestii można po jakimś czasie zauważyć zmiany. Nie martwcie się, jeśli nie czytaliście pierwszej części, czyli teorii będącej wprowadzeniem do ćwiczeń. Każdy rozdział jest poprzedzony wiedzą podaną w pigułce na temat tego, z czym będziemy mieli styczność. Takie trochę streszczenie tego, co znalazło się w poprzedniczce. Przyznam, że to wiele ułatwia i uważam ten bardziej teoretyczny dodatek za dobry pomysł.
Ćwiczenia Stahl pomagają czytelnikowi odkryć wszystkie aspekty swojego Ja, a co za tym idzie poznać się lepiej, uwierzyć w siebie, nabrać trochę pewności siebie, utwierdzić się w zdrowym poczuciu własnej wartości, sprawczości i niezależności. Pamiętajcie jednak, że nic nie dzieje się samo. I jeszcze raz powtórzę, nie wystarczy przeczytać książki i oczekiwać efektów. To tak nie działa. Wiadomo również, że książka nie zastąpi terapii, jeśli ktoś jej potrzebuje. Warto jednak popracować z tą książką. Bo ćwiczenia nie są trudne i nie wymagają nakładu dużej ilości czasu, specjalnych narzędzi czy motywacji. Najważniejsze jest sumienne ich wykonywanie i bycie ze sobą szczerym. Co wbrew pozorom nie jest łatwe, bo cofamy się w książce do naszej przeszłości, aby przepracować negatywne schematy myślowe z dzieciństwa, określić uczucia, które nam wtedy towarzyszyły, spróbować nazwać problem. I to może być bolesne, bo niektóre z ćwiczeń dotyczą najbardziej dla nas istotnych kwestii – relacji z rodzicami, naszych lęków, kompleksów, potrzeb. Ale trzeba przez to przebrnąć, aby móc rozpoznać problem, a później się z nim zmierzyć. Autorka pisze prosto i przystępnie, dlatego publikacja jest zrozumiała dla każdego. Początkowo jednak miałam mały problem z podziałem na Dziecko Cienia, Ja-dorosłe i Dziecko Słońca, który stosuje w swojej książce autorka. Okazało się, że niezależnie od zaczerpniętego z książki fantasy nazewnictwa, ma ono sens. Dziecko Cienia symbolizuje nasze negatywne doświadczenia z dzieciństwa, które mają wpływ na nasze dorosłe życie. Ja-dorosłe to nasza racjonalna część, która wie, że negatywne schematy myślowe zakorzenione w naszej głowie nie są prawdziwe. Dziecko Słońca to stan, do którego dążymy. Silna, pewna siebie, zadowolona z życia, nasza najlepsza część.
Jeśli podejść do tej książki na serio, może okazać się bardzo pomocna, a dla niektórych nawet przełomowa. To z jednej strony zbiór celnych spostrzeżeń i informacji na temat tego, co dzieje się w naszych głowach, dlaczego tak się dzieje i jak sobie z tym poradzić. To mnóstwo inspirujących ćwiczeń, autentycznych przykładów i rozwiązań, które od razu możemy zastosować w swoim życiu. Pomaga odkryć swoje wewnętrzne dziecko, zaopiekować się nim, zrozumieć swoje emocje, słabości i ograniczenia. Uczy stawiać granice, odczuwać wdzięczność, mierzyć się z własnymi uczuciami. Polecam!
We współpracy z Wydawnictwem Otwartym.